Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#50851

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Monitor komputerowy to dla niektórych urządzenie magiczne.

A już z 8 lat przeleciało od czasu tej historyjki... Rzecz się działa w dużym biurowcu.
Stoimy sobie w palarni. Przy sąsiedniej popielniczce stoją panie z urzędu celnego. Korytarzem idzie administrator sieci urzędu celnego. Pcha przed sobą wózek załadowany „LCD'ekami”. A wózek wydaje z siebie głośne: kiwiiit, kiwiiit, kiwiiit.

Pan administrator zatrzymuje się przy palarni i prosi panie celniczki o klucz od pokoju, bo właśnie będzie im monitory wymieniał na nowe. Panie klucz dały i wróciły do rozmowy. Po chwili jedna z nich gasi nerwowo papierosa i puszcza się cwałem za administratorem, wrzeszcząc (żeby to kiwiiit przebić):
- Panie Mieeeeciu! Panie Mieeeciu! Ale ja tam mam ważne ikony na monitorze!
Ostatnio usłyszałam tą historyjkę w formie kawału o blondynkach - znaczy, że puszczona w świat zaczęła żyć własnym życiem.

Trzy lata później zmieniłam pracę, jednak z branżą się nie rozstałam.
W pierwszym dniu pracy szef mnie oddelegował z bardzo poważną misją. W sklepie z zaopatrzeniem medycznym zepsuł się monitor, monitor był u nas w naprawie (a na czas naprawy panie dostały od naszej firmy monitor zastępczy). Moim zadaniem było zawieźć naprawiony monitor i odebrać ten nasz.

Wchodzę do sklepu i tłumaczę z jakąż to „poważną” misją przybyłam. Oczywiście co słyszę? Że one tam mają na tym monitorze ważne ikony! W porządku - to ja im ten monitor podłączę tak, żeby te ikony nie zginęły. Ściągam płaszczyk, zadzieram kiecę i wpełzam pod biurko podpiąć kabelki. Tadaaaam! - ikony nie zginęły! Czuję się jak prestidigitator, który właśnie włożył sobie chusteczkę do lewego ucha, by po chwili wyjąć ją z ucha prawego.

Ale to nie koniec mojej bardzo ważnej misji - mam paniom sprawdzić czy im wszystkie programy działają. Tłumaczę zatem, że programy to sobie mieszkają w tej dużej buczącej szarej skrzyneczce, która stoi pod biurkiem i to czy działają czy nie, to nie kwestia monitora. Taaa, jasne - one się nie dadzą nabrać! No dobrze - ja mogę sprawdzać, tyle że mój czas kosztuje. Panie zapłaciły stówkę za to, że im pokazałam że wszelkie programy działają: od programów księgowych, przez edytory tekstu, gadu-gadu, aż po pasjansa...

Trzecia historyjka w komentarzach, żeby tutaj nie przedłużać.

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 538 (672)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…