Sobota, popołudnie. Szpitalny Oddział Ratunkowy.
Do gabinetu wchodzi matka - bez kolejki, wpycha się "bo ja tylko taką małą sprawę mam".
Tłumaczy mi, że syn był niegrzeczny. Gówniarz w ogóle nie słucha. I że ona go zawsze doprowadzała do porządku groźbą ZASTRZYKU. No, ale tym razem nie słucha nadal. I czy ja mogę mu dać zastrzyk, ale najlepiej jakiś bolący, żeby zapamiętał i żeby się bał na przyszłość.
Żuchwa mi opadła, nie wiedziałam czy to żart? Ukryta kamera? Konkurs jakiś, ktoś się założył?
Nie, pani Matka autentycznie oczekiwała pomocy w wychowywaniu syna.
Zasugerowałam psychiatrę. Dla niej. Chyba ją wystraszyłam, bo uciekła. Może ją też straszyli lekarzami kiedyś.
Do gabinetu wchodzi matka - bez kolejki, wpycha się "bo ja tylko taką małą sprawę mam".
Tłumaczy mi, że syn był niegrzeczny. Gówniarz w ogóle nie słucha. I że ona go zawsze doprowadzała do porządku groźbą ZASTRZYKU. No, ale tym razem nie słucha nadal. I czy ja mogę mu dać zastrzyk, ale najlepiej jakiś bolący, żeby zapamiętał i żeby się bał na przyszłość.
Żuchwa mi opadła, nie wiedziałam czy to żart? Ukryta kamera? Konkurs jakiś, ktoś się założył?
Nie, pani Matka autentycznie oczekiwała pomocy w wychowywaniu syna.
Zasugerowałam psychiatrę. Dla niej. Chyba ją wystraszyłam, bo uciekła. Może ją też straszyli lekarzami kiedyś.
SOR
Ocena:
801
(855)
Komentarze