zarchiwizowany
Skomentuj
(7)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Może coś nie bardzo piekielnego, ale...irytującego.
Odezwał się do nas Pan (z półtora tygodnia temu), zainteresowany pewną drobną usługą. Jako, że Pan z innego miasta, na termin oględzin terenu, na którym miało się owo zlecenie odbywać, umówiliśmy się "na następną sobotę". Ale wcześniej miałam przedzwonić, czy Pan już jest w domu, bo miał jakiś wyjazd. Był też w 100% zdecydowany na nas, przynajmniej tak twierdził.
Specjalnie tego dnia nic sobie nie planowaliśmy, bo kawałek drogi mieliśmy. Dzwonię do Pana około godziny 12stej.
- Witam serdecznie, tutaj Kinia, z firmy ogrodniczej, jest już pan może dostępny, żebyśmy mogli podjechać, obejrzeć teren i omówić szczegóły?
- A wie Pani, to już załatwione, sąsiad pomógł.
- Aha, to dziękuję, do widzenia
I dzięki panu, przepadło nam małe zleconko, takie na godzinkę-dwie. Roboty prawie żadnej, a zawsze jakiś grosz by wpadł.
I nie chodzi mi o to, że pan zrezygnował. Ale miał blisko tydzień na wysłanie choćby smsa, że jednak rezygnuje.
Odezwał się do nas Pan (z półtora tygodnia temu), zainteresowany pewną drobną usługą. Jako, że Pan z innego miasta, na termin oględzin terenu, na którym miało się owo zlecenie odbywać, umówiliśmy się "na następną sobotę". Ale wcześniej miałam przedzwonić, czy Pan już jest w domu, bo miał jakiś wyjazd. Był też w 100% zdecydowany na nas, przynajmniej tak twierdził.
Specjalnie tego dnia nic sobie nie planowaliśmy, bo kawałek drogi mieliśmy. Dzwonię do Pana około godziny 12stej.
- Witam serdecznie, tutaj Kinia, z firmy ogrodniczej, jest już pan może dostępny, żebyśmy mogli podjechać, obejrzeć teren i omówić szczegóły?
- A wie Pani, to już załatwione, sąsiad pomógł.
- Aha, to dziękuję, do widzenia
I dzięki panu, przepadło nam małe zleconko, takie na godzinkę-dwie. Roboty prawie żadnej, a zawsze jakiś grosz by wpadł.
I nie chodzi mi o to, że pan zrezygnował. Ale miał blisko tydzień na wysłanie choćby smsa, że jednak rezygnuje.
klienci
Ocena:
111
(223)
Komentarze