Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#52963

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Praktyki... Temat rzeka.

Wiadomo, każdy dopiero zaczyna, każdy chce być postrzegany jako "dobrze rokujący", każdemu marzy się wielka medycyna, zabiegi, uratowane życia. Nikt nie chce być złapany na braku umiejętności, zwłaszcza tak prostej jak założenie wenflonu, wentylacja na maskę czy... pomiar ciśnienia tętniczego.

Przyjechał do nas zasuszony, odwodniony staruszek. Zadanie bojowe dla młodzieży - zbadać dokładnie, zebrać wywiad i zdać relację.
Pół godziny później sprawdzam mojego studenta. Lista chorób pacjenta długa, ale objawy wybadane coś nie pasują do tego, co widzę. Ciśnienie 140/90? Ledwo czuję tętno... Biorę ciśnieniomierz i sprawdzam na własne ucho. I co? Cisza, nic nie słychać. Może coś w okolicach 80, ale to chyba bardziej moja wyobraźnia niż tony. Za to kątem oka widzę, że student robi się ciut purpurowy.

Staruszek dostaje leczenie, ja zabieram narybek do gabinetu i grzecznie pytam, skąd takie ciśnienie? Student robi się purpurowy odrobinę bardziej i patrząc w podłogę przyznaje, że też nie słyszał. Ale było mu wstyd, że nie potrafi zbadać tak prostej rzeczy jak ciśnienie, więc wymyślił wartość, jaka wydała mu się prawdopodobna. Na szczęście tym razem jego kłamstewko nie spowodowało jakichś strasznych konsekwencji.

Ale wiecie co jest piekielne? Nie, nie ten student. Jego opiekun z uczelni. Który (przynajmniej według relacji praktykanta) wyśmiewał, karał i odsuwał od zajęć tych, którym coś nie wyszło w badaniu. Proste, prawda? Nie umiesz? Nie słyszysz? Nie masz wprawy? To ja cię wyrzucam z zajęć, żebyś się nie miał jak nauczyć.

Panu wykładowcy życzymy kontaktu z wychowankami. W roli pacjenta.

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1088 (1122)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…