Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#54610

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Okres letni to czas wszelkich remontów i prac budowlanych, również blok w którym mieszkam był odświeżany. Mam ja sobie balkon, z którego rzadko jednak korzystam, co najwyżej czasem pies czy inny kot wyjdzie popatrzeć co na świecie słychać.

Pewnego dnia przy okazji odwiedzin palących znajomych zauważyłam, że barierka i podłoga na balkonie jakoś paskudnie się lepią, nos miałam zatkany, nic nie czułam, uznałam, że pewnie panowie robotnicy nabrudzili i zostawili. Cóż zrobić - w trakcie trwania prac przy bloku sytuacja powtórzyła się kilka razy, toteż i kilka razy zdarzyło mi się balkon razem z barierkami wypucować.

Problem pojawił się kiedy remonty się skończyły, a moje kłaki wracając z balkonu śmierdziały niczym najwyższej klasy dworcowy menel. Szybki rekonesans i mrożące krew w żyłach odkrycie: rynsztokowe aromaty okazały się mieć źródło w żółtej cieczy radośnie skapującej (z malowniczym rozbryzgiem) z balkonu wyżej. Jak wspomniałam - zwierzaki mam, aż dziwne że wcześniej nie poznałam, że balkon jest po prostu olany.

Oczywistym następstwem była wędrówka do sąsiadów z góry. Kilka prób dobicia się do drzwi spełzło na niczym mimo odgłosów dochodzących z mieszkania. W końcu, przy którymś już podejściu, dzwonimy, pukamy, słyszę, że ktoś jest ewidentnie pod drzwiami, pukamy, dzwonimy i jest! Drzwi się otwierają, z mieszkania wychodzi ubrana psio-spacerowo babka, a za nią młodociane Lassie. Pani zdawała się nie przejmować naszą obecnością i po krótkim "Właśnie wychodzę" pewnie by nas minęła i poszła w siną dal.

Zagajamy jednak rozmowę, sprawę chcemy załatwić polubownie:

[M]y: Dzień dobry, wie pani, właśnie się zastanawialiśmy, czy nie ma pani przypadkiem pieska, bo mamy taki nieprzyjemny problem z balkonem - czy może nie zauważyła pani czy psiakowi zdarzy się załatwić na balkonie?
[O]na: No tak. Zwłaszcza czasem w nocy.
[M]: ???...
[M]: Wie pani... bo tak się składa, że do nas to leci, a średnio lubię sprzątać takie rzeczy...
[O]: Nie zwróciłam na to uwagi.
[M]: Ale mówi pani, że wie, że pies tam sika?
[O]: No tak, nie zawsze wytrzymuje zanim z nim wychodzę, więc idzie na balkon.
[M]: ???...

Mimo totalnego osłupienia w związku z tak ciekawą reakcją sąsiadki (wszystko mówiła bezemocjonalnie, jakby była to najnormalniejsza rzecz na świecie), wydukaliśmy jakoś prośbę o przypilnowanie psa. Zobaczymy.

Jeśli będzie miał miejsce następny raz, choćby i taranem dobiję się do niej z wiadrem i ścierką, i zaproszę do nas na mycie balkonu.

sąsiedzi

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 460 (530)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…