Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#55020

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Prowadzę działalność gospodarczą, produkuje i sprzedaje sprzęt zabezpieczający przed poślizgiem, zarysowaniem czy obiciem.

Zaczął się właśnie sezon na taki zabezpieczający sprzęt. Wychodząc naprzeciw klientom, postanowiłem że jeżeli ktoś u mnie go kupi, to także mogę pomóc z montażem. Montaż jest prosty jak budowa cepa, jednak nie wszyscy mają na to czas i ochotę. Ostatnio trafiła mi się taka oto chałturka u Prezesa i... no o tym się dowiecie.

Facet jest prezesem kilku firm, 2 spółek i zasiada w iluś tam radach nadzorczych. Ogólnie szycha jakich mało u nas w mieście. Moje zadanie polegało na zamontowaniu listew zabezpieczających na schodach na zewnątrz jego pałacu, tfu, domu który wygląda jak pałac. Schodów niedużo, bo razem może z 8, jednak szerokość spora i dużo roboty, docinanie i takie tam.

Zacznijmy od początku. Przyjeżdżamy o omówionej godzinie, brama się otwiera, wjeżdżamy na podwórko, wita się z nami Prezes i przedstawia swoją żonę, która sama się przedstawia jako Prezesówna. Tak, dobrze czytacie - Prezesówna, i od razu mówi nam, że będzie nas nadzorować. Prezes do pracy, to i my do pracy. Przed właściwą pracą musimy umyć schody, więc prosimy o jakiś środek na to. Po prostu zapomnieliśmy o tym. Prezesówna odpowiada, że jednak takich środków u nich w domu nie ma, bo pani Pokojowa (też tak powiedziała) sama w taki sprzęt się zaopatruje. Cóż, wysyłam młodego do sklepu. Na co Prezesówna mówi, że u nich schodów byle czym się nie myje tylko środkiem takim a takim. Ciekawie.

Młody pojechał, wraca a tu brama zamknięta. Proszę o otwarcie, Prezesówna na to, że taki złom na podwórku u niej stać nie będzie, niech na ulicy stoi. Młody przychodzi z jej środkiem, ja rzucam okiem na rachunek, za małą buteleczkę 30zł, jak można kupić dużą innej marki za 8. Cóż zrobić. Schody umyliśmy, wyciągam denaturat żeby jeszcze przetrzeć w miejscu klejenia listwy, żeby na pewno nie było żadnych paprochów. Na co Prezesówna:

- Hola, hola, w pracy picia nie ma, ja wiem że wy to takie denaturanty pijecie. Ale picia nie ma!

Tłumaczę, że to nie do picia tylko do przygotowania do klejenia i takie tam. Na co ona, że będzie mi się uważnie przyglądać. Robota się do przodu posuwa, jednak na podwórku zimno, a Prezesówna cały czas nad nami stoi. Mówi, że idzie do domu. Poszła, wzięła krzesło i usiadła za drzwiami obserwując nas dokładnie. Frontowe schody załatwione zostały ogrodowe i jeden schodek garażowy, już kilka godzin pracy za nami, zgłodnieliśmy, więc robimy sobie przerwę i wyciągamy kanapki. Wychodzi Prezesówna i mówi:

- Hola, Hola trzeba pracować, a nie się obijać i jeść!

Kobieta działa mi ostro na nerwy, mocno się powstrzymuje i odpowiadam grzecznie, że nie pracujemy na godziny, tylko dostaniemy pieniądze za wykonaną pracę, na dodatek przerwa nam się należy, ot tak ustawowo. Kobieta się zamknęła i wróciła do domu dalej nas obserwując. Pracujemy dalej, ona dalej nas obserwuje. W fudze jest jakaś guma biorę nożyk i ją wydłubuje, na co Prezesówna szybko wyskakuje z domu i mówi:

- Panie, zostaw pan to yyy... wypełnienie między płytkami, wiem że ono drogie, ale ja wszystko widzę, nigdzie pan tego nie sprzedasz!

Żyłka pulsuje ale odpowiadam, że w fugę jest wciśnięta guma do żucia i muszę ją wyciągnąć żeby dobrze przykleić listwę. Pofukała i poszła dalej nas obserwować.

Robotę dokończyliśmy, czas zapłaty. Daję kobiecie fakturę, kwota nieistotna, jednak była tam końcówka powiedzmy 7,45zł. Kobieta wyciąga taki wielki słój miedziaków i mówi, że oni takich kwot w portfelu nie noszą i wyciąga powoli ze słoja ta kwotę. Wtedy przyjeżdża Prezes, patrzy na żonę, patrzy na nasze miny. Wyciąga z kieszeni pieniądze, daje nam więcej mówiąc 'reszty nie trzeba', dziękuje za super wykonaną robotę, a my się zwijamy.

Prezesówna działała mi tak na nerwy, że ledwo nad sobą panowałem. Jednak zależało mi żeby niczego nie odwalić, bo jej mąż prowadził kilka hurtowni, w których mógłbym sprzedawać swój towar. Taka klientka, która siedziała przy nas prawie 9h, zdarzyła mi się pierwszy raz i mam nadzieję że ostatni.

Prezesówna

Skomentuj (42) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1067 (1101)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…