Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#55281

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tyle tu teraz historii o piekielnych facetach porzucających swoje narzeczone praktycznie przed ołtarzem, więc może podzielę się wydarzeniem, które wstrząsnęło moją rodziną kilka lat temu...

Ada i Adaś byli para idealną z dziesięcioletnim stażem. Zaręczeni już od 8 lat, planowali niedługo swój ślub.

Zawsze uważałam, że nie znam bardziej dobranej pary. Oboje młodzi, ładni, pracujący i w miarę wykształceni. Mieli wspólne pasje, hobby. Lubili te same potrawy, zwierzęta, oboje byli z rodzaju ludzi spokojniejszych, cichszych i bardziej niepozornych. Świata poza sobą nie widzieli.

Termin ślubu ustalony, sala zaklepana, zaliczki wpłacone, suknia już się szyła. Nagle Ada (która jest moją siostrą cioteczną) oznajmia wszem i wobec, że ona ma pewne wątpliwości, czy Adaś to ten jedyny. I postanowiła wyjechać do koleżanki do innego miasta, w celu pozbierania myśli.

Wybuchła wrzawa, rodzice z obu stron podnieśli lament, nastąpił istny armagedon. No bo jak to tak? Będąc z kimś 10 lat, nawet pomieszkując razem, można nie być kogoś pewnym?! Gdzie tu miejsce na wątpliwości? Wszyscy kręcili głowami, a niedoszły Pan Młody wprost szalał z rozpaczy.
Za to moja Babcia jako jedyna zachowywała stoicki spokój i ciągle powtarzała, że ona wiedziała, że tak będzie. Wtedy nikt jej za bardzo nie słuchał, każdy machał ręką na jej słowa.

Ada po miesiącu wróciła i oznajmiła, że ślubu nie będzie. Nie i już. Młodzi rozeszli się, a obie rodziny przez długi okres czasu były na siebie śmiertelnie obrażone.

Po miesiącu doszła nas wieść, że Ada poznała kogoś. Po trzech miesiącach dziewczyna zastrzeliła nas informacją, że bierze ślub z nowym wybrankiem. Jej matka rwała włosy z głowy i ciągle powtarzała, że jak to? Po dziesięciu latach Ada nie miała pewności, czy jej mężczyzna jest tym, z którym warto się wiązać na całe życie, ale po trzech miesiącach znajomości, to już pewność ma stuprocentowa i murowaną? Większego cyrku nigdy wcześniej na oczy nie widzieliśmy. Poważnie.

Ślub się odbył, Ada do dziś dnia jest szczęśliwą małżonką. O dziwo. Tak, my też po szybkim ślubie spodziewaliśmy się szybkiego rozwodu :)
Adaś jakoś się pozbierał po tym ciosie. A babcia ciągle chodziła i powtarzała, że im dłużej się ktoś namyśla, tym większa szansa, że się para rozstanie, niż weźmie ślub.
Może i miała rację?

Skomentuj (40) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 634 (762)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…