Krótka przypowieść o odwadze wyrażania siebie.
W ubiegłym tygodniu byłam na pogrzebie. Okazja jeszcze mniej przyjemna niż zazwyczaj na takich imprezach, bo grzebano kilkunastoletnią dziewczynę.
Wzruszającą i piękną - dosłownie - mowę nad trumną wygłosiła [c]iotka zmarłej, poetka (za moich czasów w liceum omawiało się jej twórczość). Mowę miękką, łagodną, przepełnioną miłością i zadumą. Stosownie do okoliczności.
Kiedy żałobnicy wychodzi z cmentarza, szłam ramię w ramię z ową ciotką i nieznaną mi bliżej [k]obietą. Przez chwilę słyszałam ich rozmowę (tyle dobrego, że przynajmniej szeptały, zamiast mówić pełnym głosem).
[C] Też godzinę wybrali, mogli przesunąć na jutro ten cały pogrzeb, Nikt by od tego nie umarł, he, he. Przecież im mówiłam, że o 11 mam jogę, ale nie, nic nie dociera.
[K] No przecież nikim się nie przejmują. Znałaś ją w ogóle?
[C] Skąd, z nimi to ja od lat kontaktów nie utrzymuję...
Muszę przyznać, że talentu niebiosa nie poskąpiły, uwierzyłam w cioteczną miłość.
W ubiegłym tygodniu byłam na pogrzebie. Okazja jeszcze mniej przyjemna niż zazwyczaj na takich imprezach, bo grzebano kilkunastoletnią dziewczynę.
Wzruszającą i piękną - dosłownie - mowę nad trumną wygłosiła [c]iotka zmarłej, poetka (za moich czasów w liceum omawiało się jej twórczość). Mowę miękką, łagodną, przepełnioną miłością i zadumą. Stosownie do okoliczności.
Kiedy żałobnicy wychodzi z cmentarza, szłam ramię w ramię z ową ciotką i nieznaną mi bliżej [k]obietą. Przez chwilę słyszałam ich rozmowę (tyle dobrego, że przynajmniej szeptały, zamiast mówić pełnym głosem).
[C] Też godzinę wybrali, mogli przesunąć na jutro ten cały pogrzeb, Nikt by od tego nie umarł, he, he. Przecież im mówiłam, że o 11 mam jogę, ale nie, nic nie dociera.
[K] No przecież nikim się nie przejmują. Znałaś ją w ogóle?
[C] Skąd, z nimi to ja od lat kontaktów nie utrzymuję...
Muszę przyznać, że talentu niebiosa nie poskąpiły, uwierzyłam w cioteczną miłość.
Ocena:
793
(901)
Komentarze