Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#56213

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Opis historii dość długi, ale warto przeczytać bo finał powinien Was zaskoczyć. Napisałem ją ku przestrodze przed błędem jaki sami popełniliśmy we wrześniu ubiegłego roku, wynajmując co tylko wyremontowane mieszkanie Panu, którego roboczo nazwiemy 6761695154 i jego - jak się później okazało - dosyć poważnie "chorej" współlokatorce.

Otóż ze względu na alergię naszej córki, doszliśmy wspólnie z małżonką do wniosku, że mieszkanie w dużej miejscowości, gdzie stężenie pyłów zawieszonych szczególnie w okresie jesiennym i zimowym przekracza kilkukrotnie dopuszczalne normy, nie jest najlepszym pomysłem. Po rozpoznaniu cen najmu lokali mieszkalnych w i poza naszą miejscowością stwierdziliśmy, że odstępne za nasze mieszkanie pozwoli nam na wynajęcie dwukrotnie większego lokalu (połowy domu) w niedalekiej odległości od naszej miejscowości, za to w miejscu w którym powietrze jest zdecydowanie lepsze.

Po krótkim (być może zbyt krótkim) "castingu" znalazła się bezdzietna para, chętna na wynajęcie naszego mieszkania.
Para ta wydała się nam najbardziej sympatyczna i fakt posiadania przez nich psa nie przeszkadzał nam, gdyż sami do urodzin córki mieszkaliśmy z 45-kilogramowym sierściem. Dla ewentualnych komentatorów: zgodnie z założeniami po urodzeniu się córki sierść zamieszkała u rodziców w dużym domu z jeszcze większym ogrodem i wiedzie tam całkiem szczęśliwy żywot.

Wracając jednak do piekielnych lokatorów musimy przyznać, że przez pierwsze parę miesięcy najmu było sielsko-czarodziejsko. Płatności w terminie a mieszkanie czyste i zadbane. Problemy z dochowaniem terminu płatności zaczęły się na początku tego roku. Pan 6761695154 opóźnienia w płatnościach zawsze tłumaczył problemami zdrowotnymi "żony", zdecydowane ponaglenia aż do października przynosiły pożądany skutek w postaci uregulowania przez piekielnych należności. W październiku płatności się urwały, co skłoniło nas do złożenia odwiedzin u piekielnych lokatorów.

To co zobaczyliśmy, nawet w naszych najczarniejszych koszmarach nie bylibyśmy sobie w stanie wcześniej wyobrazić. Od progu uderzył nas smród alkoholu, papierosów, spoconego faceta, starego psa i jeszcze czegoś, czego nie byliśmy w pierwszej chwili określić, a co z czasem okazało się kluczem do wyjaśnienia co działo się przez te kilka miesięcy w naszym mieszkaniu.
Po wejściu do mieszkania zastaliśmy jedynie Pana 6761695154 i psa. Dziewczyny nie było, co Pan wytłumaczył, że "żona" ze względu na problemy zdrowotne przebywa w szpitalu. Dodał jeszcze zachowując przy tym minę shrekowego kota, że spotkała ich niedawno straszna tragedia, "żona" poroniła i z tego względu pojawiły się u niej zaburzenia psychiczne w postaci napadów szału, które w jakiś sposób mogłyby tłumaczyć przerażający obraz jaki ukazał się naszym oczom po przekroczeniu progu. A oto co między innymi zobaczyliśmy:

- wszystkie meble w zasięgu psa pogryzione i podrapane,
- drzwi wewnętrzne połamane, a szyby w nich porozbijane,
- ściany poobijane, podrapane i splamione krwią,
- pralka automatyczna jak po zderzeniu z ciężarówką, podobnie jak i panel nawannowy,
- wykładziny poplamione jakimiś "dziwnymi wydzielinami".

Mając na uwadze tragedię, o której wspomniał wcześniej Pan 6761695154 i jednocześnie chcąc załatwić sprawę, poprosiliśmy o przyjazd patrolu Policji informując jednocześnie Pana 6761695154, że ma opuścić lokal w możliwie najkrótszym czasie. Po wejściu do mieszkania Policjanci wymienili z Panem 6761695154 porozumiewawcze spojrzenia, co już nas mocno zaniepokoiło. W trakcie sporządzania protokołu szkód, Policjanci cały czas negowali orientacyjną wartość poszczególnych elementów wyposażenia mieszkania, które uległy zniszczeniu. Na koniec Policjanci stwierdzili, że skoro była umowa najmu, to sprawa jest cywilna i do rozstrzygnięcia na drodze sądowej. Oni mogą być jedynie świadkami. Na prośbę o podanie numerów legitymacji oraz imion i nazwisk, Policjanci stwierdzili, że wystarczy podać przed Sądem adres wezwania, a Sąd już sam ustali ich personalia, gdyż przecież pod tym adresem to pierwsza w tym roku interwencja. Pan 6761695154 był jednak uprzejmy zaprzeczyć, iż nie jest to pierwszy przyjazd Policji pod ten adres. Nasze zdumienie było już całkiem spore, ale to jeszcze nic w porównaniu do mega zaskoczenia, które miało dopiero nadejść.

Po opuszczeniu przez piekielnych lokatorów naszego mieszkania, przystąpiliśmy (dosłownie) do jego odbudowy. Po kilku dniach naszych działań remontowych trafiliśmy na sąsiadkę, która wyjaśniła nam co tak naprawdę działo się w naszym mieszkaniu i na czym polegała "choroba" "żony" Pana 6761695154. Warto zaznaczyć, że sąsiadka ta na co dzień pracuje ze studentami, jest bardzo tolerancyjna i wyrozumiała dla "grzechów młodości", a ponadto stanowi całkowite zaprzeczenie osób, które zwykliśmy nazywać "moherami".

Otóż wg informacji sąsiadki Pan 6761695154 jest taksówkarzem pracującym głównie w nocy, a jego "żona" niczym Dr Jekyll i Mr Hyde miała dwie osobowości, w dzień cicha i spokojna "dzieńdobry/dzieńdobry", w nocy - szczególnie po alkoholu i narkotykach (to właśnie wspomniany wyżej zapach, którego nie byliśmy w stanie określić) stawała się niewyżytą nimfomanką.
Wspólnie postanowili połączyć zainteresowania i świadczyć "kompleksowe usługi dla nietypowych klientów", a nasze mieszkanie służyło im jako miejsce świadczenia tychże. Z obserwacji "klientami" naszych piekielnych lokatorów, którym od czasu do czasu brakowało miejsca w mieszkaniu i imprezy wytaczały się na klatkę schodową, byli przede wszystkim panowie o skłonnościach BDSM. Na podstawie odgłosów jakie dobiegały z naszego mieszkania, wnioskować można było, że często w jednej chwili niejeden klient korzysta z usług, a także że "klient" niekoniecznie musi należeć do gatunku homo sapiens.
Podobno całkiem sporą ilość "lepszych kawałków" znaleźć można w sieci, gdyż sami zainteresowani w dość głośny sposób o tym informowali.

Jesteśmy przekonani, że tylko dzięki niewiarygodnie wyrozumiałym sąsiadom Policja tak rzadko interweniowała. Nie jesteśmy przekonani natomiast, czy interwencje te przebiegały z zachowaniem wszystkich procedur, gdyż naszym zdaniem Policja powinna przynajmniej spróbować ustalić i poinformować właściciela mieszkania o zakłócaniu miru domowego przez najemców. My z kolei mamy nauczkę, aby zostawiać sąsiadom numer telefonu i mimo wszystko od czasu do czasu składać najemcom niezapowiedziane wizyty.

No i najważniejsze - jeszcze nie ustaliliśmy co zrobimy z tym "bałaganem", gdyż z naszych ustaleń wynika, że Pan 6761695154 nie jest wypłacalny, zatem sprawa w Sądzie, mimo iż zostałaby przez nas wygrana, nie odniosłaby żadnego pożądanego przez nas skutku w postaci zapłaty za straty. Zatrudnienie firmy "windykacyjnej" mogłoby spowodować "poirytowanie" piekielnych lokatorów, a ewentualny wyraz ich poirytowania mógłby niekorzystnie wpłynąć na komfort życia kolejnych najemców.
Jesteśmy jednak przekonani, że nie możemy tak zostawić tej sprawy, czego dowodem jest powyższy tekst, który mam nadzieję pozwoli Wam uniknąć tak kosztownego błędu jaki nam się zdarzyło popełnić.

piekielni lokatorzy

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 557 (649)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…