Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#56826

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem instruktorem narciarstwa zjazdowego, dodam kilka sytuacji jakie spotkały mnie w moim "zawodzie".

1. Często rodzice wykupują lekcję dla swych pociech by się ich pozbyć. Ja nie marudzę, bo to dla mnie pieniądze, ale szlag mnie trafia jak po minionej wykupionej godzinie przyprowadzam dzieciaka w umówione miejsce, a rodziców nigdzie nie ma! Ja już muszę iść na kolejną godzinę lekcji, a tu dzieciaka samego zostawić nie mogę i czekam i czekam. Inni ludzie w kolejce po instruktora się denerwują i mnie się obrywa, bo tracę cenny czas. A rodzic znajduje się po jakiś 15-30 minutach i tłumaczy, że myślał, że jeszcze ma sporo czasu, a zawsze przed lekcją mówię rodzicowi, gdzie i o której ma się po pociechę stawić.

2. Czasami umawiam się na lekcje przez telefon. Wtedy klient ma pewność, że ja o tej godzinie stawie się i nie będzie musiał czekać na mnie w kolejce. No więc ja się stawiam, czekam 5 minut nie ma nikogo, 10 minut i nie ma. Inni nie umówieni klienci denerwują się, bo czekają na instruktora, a tu jeden sobie stoi i czeka. Co robić? czekam więc jeszcze 5 minut i biorę klienta z kolejki. A tu po kolejnych 10 minutach pojawia się spóźniony umówiony klient i z mordą do mnie i innych pracowników, że jak to ja nie śmiałam czekać na niego 30 minut! A przecież mógł zadzwonić i powiedzieć, że się spóźni, to coś by się wymyśliło, ale nie bo po co.

3. Najbardziej jednak denerwują mnie ludzie, którzy myślą, że w ciągu jednej godziny nauczę ich, lub ich pociechy jeździć jak prawdziwy zawodowiec. Zawsze przed rozpoczęciem lekcji informuje, że godzina to może być za mało by nauczyć się jeździć i o takich innych pierdołach. Klient zawsze kiwa głową mówi, że rozumie i kupuje lekcje. Ja kończę godzinę, pod czas której najczęściej udaje mi się nauczyć dzieciaka wstawać, jeździć pługiem, hamować i czasem skręcać, ale i to przy dużym szczęściu. Oddaje dzieciaka rodzicowi, a ten do mnie z mordą, że jego dzieciak nie nauczył się super jeździć, i że ja tylko kasę wyłudzam i naciągaczką jestem. Ja tłumacze, że godzina to za mało, że nikt tak szybko się nie nauczy, ale pan już tego nie rozumie i leci do właściciela szkoły na skargę na mnie. Oczywiście prezes bierze mnie w obronę, bo swoją fuchę odwaliłam i nie może mi nic zarzucić, więc pan jeszcze bardziej wkurzony i grozi, że więcej tu nie przyjedzie.

Z tego co wiem nie tylko mi się to przytrafiło.

stok narciarski

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 469 (513)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…