Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#57384

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejna historia z montażu, jedna o pani Prezesównej się spodobała, to teraz kolejna.

Jak już wspominałem prowadzę działalność gospodarczą, produkuję i sprzedaję sprzęt zabezpieczający przed poślizgiem, zarysowaniem czy obiciem.

Tym razem jednak miałem montaż listew w nowym bloku w wspólnocie mieszkaniowej. Tak w ramach wyjaśnienia, montaże prowadzę tylko w piątki i soboty, w inne dni tygodnia jestem w trasie. Ten montaż odbył się w sobotę.

Sobota to dobry dzień na montaż w nowych blokach, bo w nich mieszka najwięcej młodych małżeństw, które jednak wstają późno, więc mamy sporo czasu na pracę i nikt nam nie przeszkadza. Do historii.

Zaczęliśmy pracę około 7, cicho i spokojnie, bo i robota cicha. Powoli czas płynął, my z pracą dość szybko sobie radziliśmy, aż nadeszła 11 gdzie już większość ludzi się pobudziła i ruch się zaczął robić. Robota ku końcowi, zostało około 10 schodów, wtem schodzi sobie jegomość w wieku mniej więcej 12 lat z kolegami. Na półpiętrze nad nami coś ze światłem robił konserwator, starszy miły pan. Mały bananowiec będąc właśnie na półpiętrze, kopnął drabinę konserwatora z uśmiechem i słowami na ustach:

[D]zieciak - Zapie*dalać trzeba robolu.

Facet się zachwiał, ale jakoś utrzymał równowagę, a młody gówniarz schodząc po schodach splunął mi pod ręce i nadepnął na dłoń (montowanie odbywa się na kolanach) ze śmiechem i tekstem:

[D] - Zabieraj łapy brudny fizyczniaku.
Tutaj wstałem złapałem dzieciaka za kaptur kiedy był już na piętrze niżej, jego koledzy zwiali i powiedziałem:
[J]a - Co tam powiedziałeś głupi gówniarzu!
[D] - Puszczaj mnie frajerze!
[J] - Coś mówisz? Może grzeczniej przeproś mnie i pana na drabinie.
[D] - Ani mi się śni! Będę roboli przepraszał, puszczaj albo już tu nie pracujesz.
[J] - Wiesz, ja mogę cię potrzymać długo, mam czas, Panie Konserwatorze ma pan jakiś hak do wkręcenia, bo młodego chyba trzeba powiesić i niech spokornieje.

Dzieciak się przestraszył i zaczął się wyrywać i kopać, krzycząc. Wtedy zeszła z piętra wyżej jakaś kobieta, okazało się że matka.

[M]atka - Został mego syna!
[J] - Póki nie przeprosi za swoje zachowanie mnie i pana konserwatora, nie mam najmniejszego zamiaru.
Dzieciak prawie płaczem prosi matkę żeby coś zrobiła.
[M] - Puszczaj go!
[J] - Powiedziałem, że puszczę go jeżeli przeprosi.
[M] - A co on takiego zrobił, że ma przepraszać takich roboli!
[J] - Właśnie to co pani. Nazwał nas robolami, splunął, nadepnął mi na rękę i kopnął pana konserwatora na drabinie, co jest niebezpieczne. Póki nie przeprosi, nie mam najmniejszego zamiaru go puścić, ja mam czas.
[M] - Tak, obijać się to masz czas! Zaraz synku to załatwimy.

Kobieta zbiegła na parter i po 5 minutach wróciła z administratorką budynku.

[M] - Widzi pani, mówiłam trzyma dzieciaka, a nie pracuje, proszę go natychmiast zwolnić.
[A]dministratorka - A dlaczego go trzyma, wątpię żeby pan Nyord go trzymał bez powodu.

Tutaj następuje moje tłumaczenie całej sytuacji i administratorka staje po mojej stronie. Matka dzieciaka dalej się kłóci żeby mnie zwolnić, na to pani administrator:

[A] - Nie mam władzy nad panem Nyordem. Jest on z zewnętrznej firmy, więc nic nie mogę zrobić.
[M] - To daj mi kobieto numer do jego szefa.

Administratorka podała jej mój numer i odzywa się moja komórka, którą odbieram.

[J] - Firma Nyorda w czym mogę pomóc? - Z największym bananem na ustach.
Kobieta się zapowietrzyła i wystrzeliła na górę do mieszkania, wracając z mężem.
Tutaj muszę napisać, że jej męża znam, bo robimy razem interesy, co ciekawe facet jest w podobnej branży i sam także jeździ na montaże.
Tutaj następuje wyjaśnienie i opis zaistniałej sytuacji.

[O]jciec - Masz w tej chwili przeprosić tych dwóch panów, a tą dychę co ci dałem przeznaczysz na czekolady dla nich. Potem prosto do domu, zrozumiałeś?
[M] - Ty tak pozwolisz żeby taki cham trzymał twego syna?! I nim pomiatał!
[O] - Ja za to co on im zrobił to bym jeszcze na miejscu wpierdo*ił, a tak to czeka go to w domu. Bo "kochanie" wyobraź sobie, że ja tak samo często pracuję jak pan Nyord.

Chłopak przeprosił, dostaliśmy po czekoladzie, a i wycie dzieciaka było słychać, tylko szkoda faceta, że na taką kobietę trafił i syna nie wychował.

Montaże

Skomentuj (52) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1339 (1455)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…