Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#57398

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wystawiłam na sprzedaż fartuch. Napisałam że używany, ale w bdb stanie.
Napisałam do mnie kobieta, że chce go odebrać, bo potrzebuje na jutro do pracy.
Umówiłyśmy się na odbiór. Przyjechała kobietka w czarnym, skórzanym płaszczu i kozaczkach na obcasie, do tego lakierowana torebka i fryzura jak z salonu (ważne dla historii i ceny z końca). Przymierzyła i stwierdziła że pasuje. Znalazła plamę, to jej powiedziałam, że to jakiś odczynnik z laboratorium. Może zejdzie, może nie.
Ostatecznie po negocjacji ceny wzięła.

Po 40 minutach sms, że ona znalazła ślady ołówka i że chce zwrócić. Napisałam jej że może wystarczy wyprać i zejdzie.

Godzinę później napisała, że użyła wybielacza i plamy zostały i że ona chce zwrócić i da znać jutro jak jej czasowo pasuje.

Napisałam jej, że po pierwsze był odbiór osobisty i widziała co brała, a po drugie nie umawiałyśmy się na możliwość zwrotu.
No i oczywiście stan fartucha uległ zmianie od momentu zakupu, bo potraktowała go wybielaczem.

Odpisała że ją oszukałam i plama nie zeszła (plama ze wzg na którą dostała zniżkę) i że się cieszę że go wypchnęłam, bo tak to by nikt go nie kupił.

Ale się zastanawiam po co do mnie pisała? Wiedziała, że używany, a ona zaczyna pracę jako asystentka stomatologa. Czemu nie kupiła nowego? Wyglądała na to co ją nie tylko na nowy fartuch stać.

Naprawdę chce się jej jeździć w tą i z powrotem żeby go zwracać?

Wyjściowa cena była 25 zł. Ostatecznie utargowała! 5 zł i wzięła za 20 zł.

Docelowo myślałam, że fartuch kupi jakiś student ze względu na niską cenę...

serwis

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 436 (508)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…