Wigilia 2013.
Szczur jak zawsze na posterunku. Wezwanie.
Jakiś gość wypadł przez balkon z 2 piętra i „leży i się nie rusza, to może byście pojechali” (autentyczne zdanie wypowiedziane przez dyspo). To jedziemy. Na miejscu faktycznie gość nieprzytomny, z lekka poturbowany, ale ogólnie cały i przede wszystkim - żywy. Leci żona (dopiero teraz zauważyła, że jej mąż sfrunął z balkonu).
- Bo mąż lampki na balkonie wieszał, więc stał na taborecie...
Głupi z nieba nie spadają... Ale z balkonów im się zdarza.
Szczur jak zawsze na posterunku. Wezwanie.
Jakiś gość wypadł przez balkon z 2 piętra i „leży i się nie rusza, to może byście pojechali” (autentyczne zdanie wypowiedziane przez dyspo). To jedziemy. Na miejscu faktycznie gość nieprzytomny, z lekka poturbowany, ale ogólnie cały i przede wszystkim - żywy. Leci żona (dopiero teraz zauważyła, że jej mąż sfrunął z balkonu).
- Bo mąż lampki na balkonie wieszał, więc stał na taborecie...
Głupi z nieba nie spadają... Ale z balkonów im się zdarza.
praca
Ocena:
924
(1052)
Komentarze