Studiuję, piszę magisterkę, posiadam przyjaciółkę. W ramach seminarium, pracujemy w zespołach, gdzie często wymieniamy się napisanymi pracami, żeby sobie np. poprawiać błędy, wymieniać się literaturą, etc.
Promotor daje termin, do którego trzeba odnieść pracę magisterską, a raczej jej część. Całkiem prawdopodobne jest to, że nie przeczyta ani słowa z przyniesionych przez nas stron, bo i czasu nie ma i ma nawyk, że czyta jedynie całości. Jednak strasznie się starałam, pisałam dniami i nocami, przekopałam stosy książek.
W dniu oddania, przed jego gabinetem, przyjaciółka oznajmia mi, że skopiowała sobie część ode mnie, a resztę poprawiła, sformatowała, zmieniła kolejność. Byłam tak zaszokowana, że nawet nie wiedziałam co powiedzieć, gdy zapytała czy nie jestem zła.
Byłam zła i jestem zła. A najbardziej zezłościła mnie jej argumentacja, że gdyby promotor miał sprawdzać to by nie skopiowała. A jak i tak nie czytał, to ona nie widzi problemu. Dodatkowo moi znajomi też problemu w plagiatowaniu nie widzą, przecież i tak promotor nie czytał...
Pytanie:
Czy tylko ja uważam plagiat za kradzież wartości intelektualnej? Czy tylko ja uważam, że zaufani przyjaciele nie powinni sobie robić takich świństw? Że to w ogóle świństwem jest korzystać za darmo z cudzego wysiłku?!
Promotor daje termin, do którego trzeba odnieść pracę magisterską, a raczej jej część. Całkiem prawdopodobne jest to, że nie przeczyta ani słowa z przyniesionych przez nas stron, bo i czasu nie ma i ma nawyk, że czyta jedynie całości. Jednak strasznie się starałam, pisałam dniami i nocami, przekopałam stosy książek.
W dniu oddania, przed jego gabinetem, przyjaciółka oznajmia mi, że skopiowała sobie część ode mnie, a resztę poprawiła, sformatowała, zmieniła kolejność. Byłam tak zaszokowana, że nawet nie wiedziałam co powiedzieć, gdy zapytała czy nie jestem zła.
Byłam zła i jestem zła. A najbardziej zezłościła mnie jej argumentacja, że gdyby promotor miał sprawdzać to by nie skopiowała. A jak i tak nie czytał, to ona nie widzi problemu. Dodatkowo moi znajomi też problemu w plagiatowaniu nie widzą, przecież i tak promotor nie czytał...
Pytanie:
Czy tylko ja uważam plagiat za kradzież wartości intelektualnej? Czy tylko ja uważam, że zaufani przyjaciele nie powinni sobie robić takich świństw? Że to w ogóle świństwem jest korzystać za darmo z cudzego wysiłku?!
uczelnia z zasadami
Ocena:
568
(716)
Komentarze