zarchiwizowany
Skomentuj
(6)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Jakieś 10 lat temu mieszkałem w dość parszywej części mojego miasta. Bójki i nocne sprzeczki między pijakami były na porządku dziennym. Nie przeszkadzało to jednak, gdyż pijaczki nikomu nie szkodzili i byli niebezpieczni tylko dla samych siebie. Wszystko zmieniło się gdy na równoległej ulicy otwarto klub nocny.
Po każdej imprezie w w/w klubie moja ulica wyglądała jak po przejściu tornada. Wszędzie walały się rozbite butelki, pety i inne śmieci, nie wspominając o wszędobylskich wymiocinach. Czasami gdy wychodziłem o 7:30 do szkoły, spotykałem śpiących (nieprzytomnych?) ludzi w najróżniejszych, dziwnych miejscach. Mój osobisty best of the best to pan w garniturze śpiący na dachu rozdzielni prądu. Do dziś zastanawiam się jak on się tam znalazł :)
Jednak klubowicze to nie tylko samo zło. Ich głęboko skrywana dobroć nakazała im zadbać o stronę wizualną mojej ulicy. Spowodowało to lawinowe pojawianie się na ścianach kamienic tagów, ku*w, chu*ów, i zdań typu "Jeb*ć [tu wpisz nazwę klubu, którego nie lubisz]". Oczywiście nie twierdzę, że wcześniej nie było problemu z pseudo graffiti, jednak bywalcy klubu w krótkim czasie co najmniej podwoili jego ilość.
Ludzie gdzieś zaparkować muszą, jednak stawianie samochodów przy ulicy stało się niebezpieczne. Po każdej imprezie można było naliczyć kilka urwanych lusterek. Czasami zdarzały się też przebite opony i rozbite szyby. Raz nawet jakiś inteligent podpalił starego dostawczaka. Na całe szczęście straż pożarna szybko zareagowała.
Mówiłem już, że dzielnica, na której mieszkałem była parszywa, ale stosunkowo bezpieczna. Po otwarciu klubu zmieniło się to i wyjście z domu w okolicach 23 stało się ryzykowne. W ciągu roku od otwarcia klubu zdarzyło się kilkanaście pobić, z czego dwa dotyczyły mieszkańców mojej kamienicy.
Oczywiście nie myślcie, że generalizuje i od razu szufladkuje wszystkich bywalców klubu jako bandytów i pijaków. Część pewnie szła się tam dobrze bawić, jednak ich zdegenerowani koledzy potrafili bardzo napsuć krwi mieszkańcom mojej dzielnicy.
Z tego co wiem policja była wielokrotnie wzywana (głównie do zniszczonych aut), ale nie pytajcie mnie czy była wystosowana jakaś petycja o zamknięcie klubu, lub coś w tym rodzaju. Byłem wtedy dzieciakiem i takie rzeczy mnie mało interesowały.
Po każdej imprezie w w/w klubie moja ulica wyglądała jak po przejściu tornada. Wszędzie walały się rozbite butelki, pety i inne śmieci, nie wspominając o wszędobylskich wymiocinach. Czasami gdy wychodziłem o 7:30 do szkoły, spotykałem śpiących (nieprzytomnych?) ludzi w najróżniejszych, dziwnych miejscach. Mój osobisty best of the best to pan w garniturze śpiący na dachu rozdzielni prądu. Do dziś zastanawiam się jak on się tam znalazł :)
Jednak klubowicze to nie tylko samo zło. Ich głęboko skrywana dobroć nakazała im zadbać o stronę wizualną mojej ulicy. Spowodowało to lawinowe pojawianie się na ścianach kamienic tagów, ku*w, chu*ów, i zdań typu "Jeb*ć [tu wpisz nazwę klubu, którego nie lubisz]". Oczywiście nie twierdzę, że wcześniej nie było problemu z pseudo graffiti, jednak bywalcy klubu w krótkim czasie co najmniej podwoili jego ilość.
Ludzie gdzieś zaparkować muszą, jednak stawianie samochodów przy ulicy stało się niebezpieczne. Po każdej imprezie można było naliczyć kilka urwanych lusterek. Czasami zdarzały się też przebite opony i rozbite szyby. Raz nawet jakiś inteligent podpalił starego dostawczaka. Na całe szczęście straż pożarna szybko zareagowała.
Mówiłem już, że dzielnica, na której mieszkałem była parszywa, ale stosunkowo bezpieczna. Po otwarciu klubu zmieniło się to i wyjście z domu w okolicach 23 stało się ryzykowne. W ciągu roku od otwarcia klubu zdarzyło się kilkanaście pobić, z czego dwa dotyczyły mieszkańców mojej kamienicy.
Oczywiście nie myślcie, że generalizuje i od razu szufladkuje wszystkich bywalców klubu jako bandytów i pijaków. Część pewnie szła się tam dobrze bawić, jednak ich zdegenerowani koledzy potrafili bardzo napsuć krwi mieszkańcom mojej dzielnicy.
Z tego co wiem policja była wielokrotnie wzywana (głównie do zniszczonych aut), ale nie pytajcie mnie czy była wystosowana jakaś petycja o zamknięcie klubu, lub coś w tym rodzaju. Byłem wtedy dzieciakiem i takie rzeczy mnie mało interesowały.
klub_nocny
Ocena:
33
(99)
Komentarze