Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#60910

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia zainspirowana wydarzeniami we Wrocławiu. Jeśli kogoś ominęło - 17-letni Kamil po wypadku samochodowym trafił do szpitala, gdzie komisja lekarska stwierdziła śmierć mózgu i zadecydowała o odłączeniu od respiratora. Ojciec chłopca wyraził zgodę na pobranie narządów, natomiast matka chłopca sprzeciwiła się zaprzestaniu sztucznego podtrzymywania życia i pobieraniu narządów. I właśnie tutaj zaczyna się piekielność.

Pod szpitalem zebrały się tłumy ludzi (głównie młodzieży) z transparentami "Handel organami zamiast ratowania życia!" czy "Morderstwo w majestacie życia". Jednocześnie media podsycały aferę cytując (niekoniecznie inteligentne wypowiedzi), że przecież ludzie budzą się ze śpiączki. Prawdopodobnie nikt nie zadał sobie trudu, żeby sprawdzić jak właściwie definiuje się śmierć mózgu i jakich metod używa żeby ją stwierdzić. Lepiej było wyzwać wszystkich od konowałów i handlarzy organami.

I nikt nie pomyśli logicznie na co lekarzowi nerki czy serce. Na rynek pójdą sprzedać? Nad doborem dawcy i biorcy czuwa specjalna komisja która według ściśle określonych wskazań podejmuje decyzję. Nie ma tutaj możliwości wpłynięcia na to kogo zakwalifikują do operacji (wbrew temu co pokazali w "Chirurgach"). Nie ma też możliwości zabrać narządu w lodówce i "po cichu" przeszczepić znajomemu w swoim prywatnym gabinecie - opieka pooperacyjna nad pacjentem po przeszczepie jest niesamowicie trudna - nie da rady tego zrobić po cichu - potrzebne są leki, badania, ciągły monitoring.

Nie twierdzę, że w Polsce nie występuje zjawisko handlu narządami. Występuje pewnie wszędzie. Ale chyba nie wyobrażacie sobie, że co drugi z lekarzy po pracy współpracuje z mafią i przeprowadza nielegalne operacje na ludziach - do tego posuną się raczej lekarze, którym odebrano prawo wykonywania zawodu i są już "spaleni" w Polsce.

Druga piekielność - media przyciągnęły największe autorytety w osobie np. prof. Jana Talara. Pisałem już kiedyś w komentarzach - profesorowie nie są bogami. Wielu z nich na swoje tytuły zapracowało w czasach PRL, gdzie za zasługi dla partii czy udane małżeństwo dostawało się poparcie w środowisku. Ale znaczny odsetek ludzi z tytułami to ludzie nie tylko bez umiejętności ale i bez wiedzy. Znam profesorów głoszących teorie, że rak piersi dotyczy kobiet, które żyją niezgodnie z naturą (tj. nie współżyją regularnie z mężem i nie rodzą mu dzieci) - co by nie było, że to katol - słyszałem to od zadeklarowanego ateisty. Ale ludzie to usłyszą i powtarzają - bo to mówił profesor. Przyjęło się, że kiedy zwykły lekarz popełni błąd, to jest konowałem. Kiedy profesor zrobi coś niezgodnie ze sztuką i zaszkodzi, to mówi się, że zastosował innowacyjną metodę, która niestety nie pomogła.

I wszyscy zrobili wokół tragedii szopkę. Nikt nie pomyślał o ojcu, o koszmarze jaki przeżywała rodzina, o tragedii jaką jest śmierć tak młodego człowieka. Ważne było, żeby się w gazecie pokazać czy dostać "lajki" na facebooku. A w ciągu następnego roku liczba przeszczepów znowu spadnie - jak w czasach kiedy minister Ziobro nazwał kardiochirurga zabójcą, nawet nie zapoznając się ze sprawą. Bo najłatwiej wypowiada się na tematy, o których się nie ma pojęcia.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (105) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 654 (780)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…