Obserwuję ostatnio ładny trend panujący pośród nowożeńców: chodzi o to, że para młoda prosi w zaproszeniach o kupowanie w ramach prezentu ślubnego zabawek i przyborów szkolnych dla dzieci z biednych rodzin. Tak też zażyczyła sobie z okazji swego ślubu była uczennica mojej mamy.
Jakiś czas po uroczystości zadzwoniła i poprosiła mamę, by to ona zajęła się rozdawaniem prezentów, bo jest osobą godną zaufania i na pewno zna potrzebujące rodziny (mama jest nauczycielką w klasach 1-3 w szkole położonej w mocno patologicznej dzielnicy). Mama się zgodziła.
Dziewczyna przywiozła mamie fanty do szkoły. Karton był pełen nowych zabawek, przyborów szkolnych i pięknie wydanych książek z bajkami. Te ostatnie wzbudziły zainteresowanie innej nauczycielki obecnej przy rozpakowywaniu pudła.
- To też chcesz oddać? - spytała. - Ja bym sobie zostawiła na nagrody.*
- No widzisz, kochana - odparła mama. - I chyba właśnie dlatego o rozdanie tego wszystkiego potrzebującym poproszono mnie.
*nagrody w konkursach klasowych. Nauczyciel kupuje je zawsze za pieniądze z "klasowego budżetu", czyli składek rodziców z początku roku.
Jakiś czas po uroczystości zadzwoniła i poprosiła mamę, by to ona zajęła się rozdawaniem prezentów, bo jest osobą godną zaufania i na pewno zna potrzebujące rodziny (mama jest nauczycielką w klasach 1-3 w szkole położonej w mocno patologicznej dzielnicy). Mama się zgodziła.
Dziewczyna przywiozła mamie fanty do szkoły. Karton był pełen nowych zabawek, przyborów szkolnych i pięknie wydanych książek z bajkami. Te ostatnie wzbudziły zainteresowanie innej nauczycielki obecnej przy rozpakowywaniu pudła.
- To też chcesz oddać? - spytała. - Ja bym sobie zostawiła na nagrody.*
- No widzisz, kochana - odparła mama. - I chyba właśnie dlatego o rozdanie tego wszystkiego potrzebującym poproszono mnie.
*nagrody w konkursach klasowych. Nauczyciel kupuje je zawsze za pieniądze z "klasowego budżetu", czyli składek rodziców z początku roku.
szkoła
Ocena:
865
(913)
Komentarze