Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#62015

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wakacje spędzaliśmy w nadmorskim pensjonacie. W cenie były śniadania w formie bufetu szwedzkiego. Ogólnie było wszystko to co powinno być: jajecznice, gorące kiełbaski, zupki mleczne, talerze wędlin itp.
Nikt głodny nie wychodził. Mało tego, po drugiej turze śniadań obsługa pozwalała na wynoszenie kanapek na wynos. (bo po co ma się marnować?)
Co jest raczej niespotykane nigdzie. Obsługa bardzo miła.

Nadszedł piątek. Menu trochę zmienione. Nie było kiełbasek na gorąco. Były za to dodatkowe potrawy: wędzone ryby, ryby w różnych sosach, serki pleśniowe, jajecznice z grzybami. Ogólnie catering jak z dobrych restauracji. Ludzie zachwyceni, ryby znikały w mgnieniu oka.

Sielanka trwała aż nie przyszedł on, gruby facet po pięćdziesiątce.
Chodził rozglądał się aż w końcu otworzył gębę "kej jest kiełbasa?" (nie wiem po jakiemu to jest). I z awanturą do obsługi. Panie tłumaczą mu, że w piątki dają menu rybne i kiełbasek nie ma. Jak nie chce ryb, mogą mu zaproponować co innego.

Wtedy on wpadł w szał. Epitetów przytaczać nie będę, kazał kelnerkom zapier..... do sklepu i smażyć mu kiełbasę. Wtedy nie wytrzymałem, kazałem zamknąć mu tą "grubą mordę" i uspokoić się, bo inni chcą zjeść w spokoju. Myślałem że dojdzie do bijatyki, ale stanęli za mną młodzi chłopcy (kibice swoją drogą), więc facet odpuścił i wyszedł ze stołówki trzaskając drzwiami.

Nie był to koniec. Po śniadaniu gdy ludzie wychodzili z pensjonatu na plażę, mogli przed wejściem oglądać szanownego obrażalskiego jak... piekł kiełbaski na ognisku.

gastronomia

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 483 (633)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…