Nie wiem, jak to się dzieje, ale za każdym razem się sprawdza. Po prostu zawsze. Natchnęło mnie po ostatniej wizycie w drogerii.
Dość często odwiedzam drogerie Rossmann, głównie dlatego, że jest ich dużo i mają kosmetyki, które lubię. Jedyną irytującą rzeczą w tej sieciówce są... ochroniarze.
Zastanawiacie się czemu?
Otóż, nie ważne w jakim mieście w Polsce miałoby to miejsce, nie ważne ilu ludzi było by na sklepie, ochroniarze zawsze chodzą za mną krok w krok. Mając do wyboru: rozchichotane stadko nastolatek szturmujących stoiska z kolczykami, matki karmiące na sklepie swoje dzieciaczki niewiadomego pochodzenia batonikami, lub babcie ze swoimi zawadzającymi o wszystko siatkami na kółkach, najbardziej podejrzaną osobą staję się ja. Co lepsi ochroniarze w trakcie szukania przeze mnie produktów zaglądają mi do koszyka. Szczyt wszystkiego pobił pewien ogolony na łyso Pan Ochroniarz z Rossmanna w Częstochowie przy ulicy Dekabrystów, który nie dość, że łaził za mną krok w krok, to jeszcze bez słowa "przepraszam" potrącał mnie za każdym razem gdy przechodził obok, oczywiście wcześniej sprawdzając co mam w koszyku i czy odłożyłam produkty, które oglądałam na miejsce. I to nie jeden raz...
Gdyby nie to, że po prostu nie cierpię robić zakupów, to zaczęłabym wszczynać awantury.
I w tym miejscu chciałam zasięgnąć wiedzy u znawców tematu, czyli aktywnych na tej stronie Ochroniarzy - czy dostajecie jakieś wytyczne odnośnie tego kogo bardziej podejrzewać o kradzież? Metr sześćdziesiąt wzrostu i niechęć wypisana na twarzy wystarczą, czy trzeba spełniać jeszcze jakieś warunki?
Dość często odwiedzam drogerie Rossmann, głównie dlatego, że jest ich dużo i mają kosmetyki, które lubię. Jedyną irytującą rzeczą w tej sieciówce są... ochroniarze.
Zastanawiacie się czemu?
Otóż, nie ważne w jakim mieście w Polsce miałoby to miejsce, nie ważne ilu ludzi było by na sklepie, ochroniarze zawsze chodzą za mną krok w krok. Mając do wyboru: rozchichotane stadko nastolatek szturmujących stoiska z kolczykami, matki karmiące na sklepie swoje dzieciaczki niewiadomego pochodzenia batonikami, lub babcie ze swoimi zawadzającymi o wszystko siatkami na kółkach, najbardziej podejrzaną osobą staję się ja. Co lepsi ochroniarze w trakcie szukania przeze mnie produktów zaglądają mi do koszyka. Szczyt wszystkiego pobił pewien ogolony na łyso Pan Ochroniarz z Rossmanna w Częstochowie przy ulicy Dekabrystów, który nie dość, że łaził za mną krok w krok, to jeszcze bez słowa "przepraszam" potrącał mnie za każdym razem gdy przechodził obok, oczywiście wcześniej sprawdzając co mam w koszyku i czy odłożyłam produkty, które oglądałam na miejsce. I to nie jeden raz...
Gdyby nie to, że po prostu nie cierpię robić zakupów, to zaczęłabym wszczynać awantury.
I w tym miejscu chciałam zasięgnąć wiedzy u znawców tematu, czyli aktywnych na tej stronie Ochroniarzy - czy dostajecie jakieś wytyczne odnośnie tego kogo bardziej podejrzewać o kradzież? Metr sześćdziesiąt wzrostu i niechęć wypisana na twarzy wystarczą, czy trzeba spełniać jeszcze jakieś warunki?
sklepy rossmann
Ocena:
363
(545)
Komentarze