Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#62687

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam!

Historia z wczorajszego popołudnia. Celem wstępu: popieram rowerzystów, sam sporo jeżdżę ale tylko po ścieżkach i ulicy - jeśli wyjątkowo chodnikiem, to uważam na wszystkich pieszych, a kiedy nie mam miejsca, schodzę z roweru.

Godzina 17.00, szarówka, idę z synem chodnikiem szerokim na jakieś 1.5 m. Przed nami idzie nasz pies - mały kundelek. Nagle z zza naszych pleców wypada rozpędzony chłopak, około 20 lat ze słuchawkami na uszach i próbując nie wpaść w kobietę idącą na przeciw nas, omal nie przejeżdża mojego psa! Krzyczę za kolesiem, że jest idiotą, ale co tam - muza wali ze słuchawek tak, że sam słyszałem basy i młodzian pędzi dalej. Ale o dziwo skręca w wąska uliczkę, gdzie i my podążamy do prywatnej szkoły językowej.
Syn i ja jesteśmy zdenerwowani tym co zaszło, że nasz pies o mało nie został przejechany na chodniku na naszych oczach i rozważamy, co zrobimy typkowi jeśli go spotkamy.
Tu mała uwaga - z czasów, kiedy przymierzałem się dopiero do kupienia nowego roweru, został mi nawyk spoglądania na markę i kształt ramy mijanych jednośladów. Dlatego zauważyłem dokładnie markę i kolor oraz typ roweru kolesia - czarny góral na kołach 28'' ze znanej firmy.

Po kilku minutach wchodzimy na podwórze szkoły językowej, a naszym oczom ukazuje się rower ,,chodnikowego bikera,, przypięty do stojaka. Wiedziałem więc, że koleś za 1.5 godziny wyjdzie z tej szkoły, akurat wtedy co mój syn i sobie z nim porozmawiam.
Jednak mając doświadczenie w bezowocnych rozmowach z tępymi kierowcami parkującymi na trawniku koło mojego bloku, jeżdżącymi trawnikiem na skróty, ba! jeżdżącymi po chodniku, bo to bliżej, tudzież rowerzystami o podobnym stopniu skretynienia, postanowiłem przymusić kolesia by jednak mnie wysłuchał!

Poszedłem więc do domu i z piwnicy wziąłem prostą acz bardzo solidną linkę na zamek szyfrowy zakupioną onegdaj u Rosjan na bazarku. Jej jedyna wada, powodująca że jej nie używałem, to długość - 30 cm, co powodowało że nie dało się przypiąć roweru za ramę, ew. tylko spiąć koło. Pięciocyfrowy szyfr wpisałem kiedyś w komórkę.
Przyszedłem po syna 10 minut przed czasem, spiąłem linką kolesiowi przednią obręcz do rany i usiadłem na ławce stojącej obok w oczekiwaniu na rozwój wypadków.

Koleś mnie nie zawiódł - wybiegł w słuchawkach jak burza, odpiął rower i - konsternacja - rower nie jedzie! Kiedy on z głupią miną oglądał nową linkę na swoim rowerze, podszedłem i zapytałem, czy zawsze jeździ jak kretyn po chodniku. Koleś udał że nie słyszy, więc ponowiłem pytanie, dodając, że jadąc na zajęcia o mało nie przejechał mojego psa. Znowu zero reakcji.
Już miałem sobie odpuścić i powiedzieć mu jaka kombinacja otwiera linkę, bo sądząc po jego wyrazie twarzy, to typowy muł, kiedy koleś przetrawił nagle to co mówiłem i odburknął:

- A h** z psem!

Więc podszedłem, korzystając z tego że byłem 2 razy większy wepchnąłem kolesia w cień, zrzuciłem mu z głowy słuchawki
i wytłumaczyłem, że jeśli jeszcze raz tak zrobi, to go lekarze będą oddzielać od roweru operacyjnie. I poszedłem.

Nie wiem czy w szkole mieli brzeszczot do metalu lub kątówkę, mało mnie to interesuje ...
Nasz pies to członek rodziny i nie pozwolę zrobić mu krzywdy.

Edit:

z ostatniej chwili - idę chodnikiem miedzy blokiem, w którym mieszkam a ulicą i rozmawiam z napotkanym sąsiadem z klatki. Chodnik szeroki na 2 m ale pełen młodzieży (obok szkoła), matki z dziećmi w wózkach itd. A tu z parkingu osiedlowego wjeżdża na chodnik Pan Kurier z DPD i wio naprzód, do ulicy!
Że nie przejedzie tędy zrozumiał dopiero, kiedy zamiast ,,Panie, co pan wyprawia,, poszły w ruch wyrazy ,,mięsne,,. Ot i życie!

kretyn pędzący rowerem po chodniku

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 215 (363)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…