Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#62803

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mam konto od jakiegoś czasu ale dziś naszło mnie by dodać coś od siebie.
Historia z zeszłego miesiąca. O indywiduach, które czasem jeżdżą PKP. Nie, nie będzie o imprezach w przedziałach tylko o małżeństwie koło 40'tki, które miałam wątpliwą przyjemność poznać w pociągu na trasie Warszawa-Szczecin przez Poznań do którego zmierzałam z naszej pięknej stolicy. Na wstępie dodam, że wprost uwielbiam jeździć pociągami. Jeździłam już tak, że spało się na korytarzu, że zimno było jak w psiarni, lub gorąco jak w piekle ale to nigdy nie były dla mnie piekielności. Kompanów też miałam różnych: od gadatliwych starszych pań, po młodzież rozrywkową. Ale do piekielnych zaliczam właśnie to małżeństwo w średnim wieku.
Wracałam ze Szkocji, co dość istotnie. Leciałam wcześnie rano żeby być w kraju, a co za tym idzie i w domu o jakiejś sensownej godzinie. Więc cała poprzednia noc spędziłam na lotnisku. Nie wyspana wsiadłam sobie do pociągu bardzo konkretnego z moim bagażem, nie zbyt wielkim ale trochę ciężkim i nieporęcznym. Walizka na górę (pomógł mi pewien miły starszy pan, bo mój wzrost nie pozwala dosięgnąć do półki). Siadam sobie na moim miejscu. Cła szczęśliwa, bo w przedziale tylko 3 osoby. Na następnej stacji wsiadła pani z małym chłopcem, ale dziecko okazało się nad podziw spokojne i wesołe. Ale później dosiadło się owo małżeństwo, trudno powiedzieć gdzie konkretnie wsiadali bo mi się przysnęło, oni mnie obudzili. Żona(Ż)jeszcze pół biedy,ale facet (F). Cóż zagadywał wszystkich, ok może chcieć pogadać bo nic lepszego nie ma do roboty. Starszy pan, pani od tego dziecka i druga pani trochę starsza od jego żony rozmawiali z nim nawet chętnie.
Gorzej jak się chętnym nie było. Ogólnie cała podróż byłą zlepkiem zaczepek o rozmowę i głupawych rozmów ale ja przytoczę tylko 4 bardziej wnerwiające.
1) Jechała też z nami starsza pani (SP) rozwiązująca krzyżówki.
F: Może ja pomogę bo pani a ma tak pusto w tych krzyżówkach.
SP: Nie dziękuję, dam sobie radę.
F: Ale ja chce pani pomóc.
SP: Na prawdę nie trzeba.
F: Ale ja chcę bo widzę że pani nie umie, to pomogę. Ni ech pani to da. - zabrał jej krzyżówkę chwile po przerzucał. _ Widzi panią tego pani nie zrobiła i tego i oo te wszystkie są puste. - powetował trochę znudził się i odłożył. W miedzy czasie kobieta wyjęła jakąś książkę biograficzną i zaczęła czytać.
F: To Rydzyk jest na okładce?
SP: Nie , zdecydowanie nie. - lekko urażona - To Profesor jakiś tam jakiś (serio nie zapamiętałam bo byłam trochę śpiąca)
F: Aaa profesor a mądry chociaż, bo moi na studiach to byli idioci.
Ż: Ty już lepiej nie mów o swojej szkole i studiach
F: A czemu nie? - do dziecka przy oknie (4-5 letniego) - mały chcesz posłuchać jak przejść przez szkołę zdać maturę i zrobić magistra i się nie na robić? Tak jak ja na polskim , matura , wylosowałem pytanie o "Dżumę" ha ha tylko streszczenie przeczytałem jak zawsze. A ona mnie pyta czy czytałem w ogóle tę całą "Dżumę". Ja jej na to , ze tak, oczywiście całą od deski do deski. Kim był w "Dżumie" Camus. A ja jej na to Lekarzem, zapomniałem ze to ten rąbnięty autor był, w ogóle jak trzeba mieć zryta psyche żeby coś takiego wymyślić. Niezłe Science-fiction (WTF?? Wyjaśni mi ktoś na jakiej podstawie zaliczył to do tego gatunku?). No ale nie ważne. Ale 3 dostałem.
Ż: już to lepiej opowiedz jak dodałeś 3 z matmy, z egzaminu na studiach. Maił napisać pracę i potem o tym opowiedzieć. Oczywiście ja napisałam, bo on nie umie 2 zdań dobrze sklecić. No napisałam, nawet nie przeczytał i oddał. Poszedł na egzamin a tam go pytają o zagadnienia z pracy a on tylko karpia puścił. No to dostał 4,5 za pracę i 2 z odpowiedzi, ostatecznie 3 na koniec. Tak samo magisterkę obronił.

2)Dobre rady Pana Ojca:
Po pewnym czasie opowieści gdy o jego edukacji się mu znudziły, podobnie jak dręczenie babci wybrał mnie. Dla uściślenia powiem, że choć jestem dorosła (24 lata) nie wyglądam na tyle, bom niska, drobna, mam okrągłą buźkę, nie maluje się i ubieram nie modnie a wygodnie. Ponadto podróżowałam z pluszowym słoniem. Zabawkę tę dostałam lata temu od rodziców i zawsze zabieram ją w dalekie podróże (była ze mną na wszystkich krajowych wyjazdach ale też we Włoszech, w Czechach, w Niemczech, w Rosji i na Ukrainie) więc oczywistym też jest, że towarzyszyła mi również w podróży do Szkocji (była to moja pierwsza samotna wyprawa zagraniczna i dość mocno się tym faktem stresowałam). Oczywiście Facet chyba nie byłby sobą gdyby się do mnie nie przyczepił.
F: Taka duża dziewczynka a jeszcze z zabawką, moi synowie w liceum już nie jeździli z przytulankami. Pod maluj się nieco dziecinko bo nikt cię nie zechce.
J: Nie jestem w liceum. - podjęłam delikatną próbę wyjaśnienia
F: Aaa to pewnie ostatnia klasa gimnazjum (nikomu nie przyszło do głowy, że mamy Październik i jak bym była w wieku szkolnym raczej nie jeździłabym po kraju, a co dopiero za granicę w środku tygodnia). To tym bardziej, przecież taka zabawka to obciach. Chłopaka sobie nie znajdziesz. A dziewicą nie można być do końca życia. (Gdyby nie to, że opierałam się o plecak to chyba moja opadającą szczeka wybiłaby dziurę w podłodze wagonu. No ja pierniczę takie uwagi obcym ludziom dawać. Serio nawet dalsi krewni czy znajomi nie powinni wygłaszać uwag, a zwłaszcza takich, na temat mojego stylu bycia i życia.)

3) Zdrowie ogółu:
Małżeństwo otwarło sobie po piwku.
F: Ja jestem abstynentem to znaczy piję ale nie palę. (a to się nie nazywa niepalący?)
Ż: tak , bardzo zdrowo żyje i się odżywia. Obiad: ziemniaczki schabowy surówka, zbilansowana dieta. (i to niestety nie był sarkazm)A że trochę wypije, 8 piw to dla niego taka drobnostka, że może i po nich prowadzić. Ale palenie jest takie złe i tak szkodzi ludziom wokół ciebie, nie rozumiem ludzi którzy palą. Niszczą sobie życie i zatruwają atmosferę.

4) Szukamy synowej
W połowie trasy wsiadła jakaś studentka z rozmowy wynikało że jest na pierwszym roku. Dziewczyna dość ładna, modnie ubrana i miła. F postanowił namówić ją żeby wyszła za jego syna, bo on teraz matury nie zdał, bo miał takie złamane serce, bo go jego dziewczyna, z którą chodził aż rok go zostawiła. (no po prostu Werter)
F: Ale on taki biedny ty byś mu życie rozweseliła, nie jedziesz do Szczecina, wysiadasz z nami i do nas jedziesz, od razu poznać go musisz. - wyciąga tablet i włącza Facebooka - Patrz tu jest jego zdjęcie. Widzisz jaki przystojniak. A matury, ze niema się nie przejmuj, to taki przeżytek w końcu "Matura to Bzdura" hehe. A ty wykształcona będziesz to wystarczy.
D: ale ja sądzę, że lepiej jak pana syn sobie sam znajdzie dziewczynę która mu się będzie podobać.
F: Co ty on gustu nie ma. Poprzednia miał taką lafiryndę. Ja wiem lepiej. No jak się nazywasz to sobie twoje imię i nazwisko zapisze, i wyślę ci zaproszenie do znajomych. To go poznasz trochę. Mogę ci powysyłać jego zdjęcia jak był mały, żebyś wiedziała jakie dzieci mogą wam się urodzić.
D: Na prawdę, wie pan, ja mam chłopaka. Jestem z nim szczęśliwa.
F: CO z tego, z moim będzie ci lepiej. Zostaw tamtego. No weź.
(i tak aż do końca podróży)

Ja pierniczę. Oczywiście gadali tak głośno, że spać się nie dało.

towarzysze podróży

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 44 (282)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…