Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#62859

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tym razem będzie o piekielnej ciotuni - Danucie, zakale rodziny.

Dwa lata temu latem odbywało się wesele mojej siostry ciotecznej. Pompa ogromna, ponad 140 osób. Mi przypadł zaszczyt świadkowania. Pewnego dnia dzwoni do mnie przyszła panna młoda i mówi, że właśnie dzwoniła do niej ciotunia Danuta i zakomunikowała, że "przyjadą jeden dzień przed weselem, żeby być wypoczętym" - Nie, nie mylicie się, nikt jej na to wesele nie zapraszał! I uprzedzając wasze pytania i stwierdzenia typu "trzeba było jej odmówić" uwierzcie, jej nie da się odmówić! (Jak to się mówi: gdzie diabeł nie wejdzie pośle Danuśkę). Okazało się, że następnym telefonem piekielnej ciotuni był telefon do mojej babci (a jej szwagierki) z kolejnym oświadczeniem, że zatrzymają się u niej i zostaną dzień po weselu, bo przecież nie będą tacy zmęczeni wracać (babcia mieszka w tym samym mieście co kuzynka).

I oto nadszedł dzień, w którym zjawiła się w sumie piekielna trójca: ciotka Danuta, jej pokręcony mąż i wnusia (od zawsze zarozumiała, zadufana w sobie "gwiazda")

Piekielność nr 1 - rozpoczęła się już dzień przed weselem.
Jako, że sala weselna znajdowała się jakieś 10 km od kościoła w sąsiedniej miejscowości, trzeba było tam jakoś dojechać. Każdy z rodziny wiedział (oni również), że młodzi nie zapewniają żadnego autobusu, więc poprosili znajomych, lub zamówili sobie zawczasu taksówki. Kiedy ciotunia się dowiedziała, że nikt nie uwzględnił ich trójki w transporcie, strasznie się zbulwersowała. Na propozycję babci, że zamówi im taksówkę usłyszała, że "Ona przyjechała już 400 km na to wesele, się wykosztowała i ani złamanego grosza więcej nie wyda".

Piekielność nr 2 - Kościół.
Zaczyna się ceremonia, goście wchodzą do kościoła i co? Szanowna trójca pakuje się do pierwszej ławki na miejsca przeznaczone dla rodziców.

Piekielność nr 3 - Odjazd na wesele.
Młodzi wynajęli przepiękny stary samochód, w którym jechaliśmy (świadkowie) z młodymi. Zapakowaliśmy się do auta, po czym podchodzi do nas Danuta i mówi "widzę, że macie jeszcze jedno miejsce to ja się z wami zabiorę, a wujka i Alicję ktoś inny zabierze". O takiego wała! Powiedziałam jej, że nie ma miejsca, bo sukienka panny młodej zajmuje za dużo miejsca i po prostu odjechaliśmy (mieliśmy nadzieję, że nikt ich nie zabierze i na wesele nie dotrą albo będą sporo spóźnieni... niestety, nie udało się).

Piekielności nr 4-1000 - Wesele (przytoczę tylko kilka, a było ich wiele).
- "Ta muzyka za głośna, nie można porozmawiać przy stole".
- "Ale ten zespół fałszuje! To już ona zagrała by lepiej, a jej wnusia to tak pięknie śpiewa, że ci się mogą schować".
- "Ci ludzie za dużo piją" (noż kur.. przecież to wesele!)
- Wnusia (lat może z 16, laska taka, że niejeden by się pomylił co do wieku) nie mogła z nikim tańczyć poza swoim dziadkiem. Brat pana młodego podszedł i elegancko pyta "Czy Panienka ze mną zatańczy?" w odpowiedzi Danuśka posłała mu "Panna nie tańczy".
- "Tu jest jakiś burdel, tam dziewczyna z chłopakiem weszli razem do łazienki!"
- Apogeum piekielności było uderzenie w twarz przez ciotkę chłopaka, który jakimś cudem mógł zatańczyć z ich wnusią, za to że "za nisko te ręce trzymał" (yhym, w trzymał w pasie, widziałam sama).

Na drugi dzień przed poprawinami ciotunia skomentowała wesele słowami "beznadziejnie było, nikt się nami nie zajmował. To ja taki kawał przyjeżdżam specjalnie na to wesele i nie mam załatwionego nawet transportu". We mnie się tak zagotowało, że nie wytrzymałam i powiedziałam, że skoro wesele było tak tragiczne, to poprawiny powinni sobie odpuścić i wracać do domu.

Koniec jest taki, że ciotka od tej pory się do nas nie odzywa i jest śmiertelnie obrażona, a ja zostałam okrzyknięta przez nią "chamską gówniarą, która ludzi nie szanuje" Hm... jakoś nie jest mi przykro.

ciotunia z piekła rodem

Skomentuj (45) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 499 (765)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…