zarchiwizowany
Skomentuj
(2)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Kupujemy samochód!
A raczej próbujemy nie dać sobie wcisnąć złomu.
Autko na zdjęciach - brudne, widać gdzieniegdzie zaprawki, ale trzyma się w całości i to nawet nieźle.
Autko przez telefon - Właściciel przyznał, że samochód miał lekka stłuczkę, ale jest to już naprawione ("co widać na zdjęciach"), poza tym jeździ bez problemu.
Autko unaocznione - przód klepany na kolanie (to właśnie w/w stłuczka), progów brak, rdza najpewniej zamalowana.
Autko odpalone - żeby ten wehikuł odpalić na benzynie, trzeba było pobawić się w złodzieja - czyli bawimy się kabelkami przy przekaźnikach. Reszta zauważonej elektryki w podobnym stanie.
Jazda próbna - Po paru metrach zatrzymani przez patrol policji (mój błąd, zapomniałem, że słońce w Polsce zbyt słabo świeci), problem nr 1 - Samochód nie miał dokumentów. A raczej miał, ale już zatrzymane przez policję. Coby upewnić się, że samochód nie jest poszukiwany, sprawdzamy numery VIN. A tych na samochodzie nie ma. Po około godzinie szukania tegoż numerku w końcu jest - w całkiem innym miejscu, ale wygląda na oryginalny. Autko jednak kradzione nie jest, jedziemy dalej. Na najbliższej prostej zaczynam martwić się o wytrzymałość fotela, gdyż jadąc na LPG silnik zaczynał dość konkretnie strzelać.
Reasumując - Pojechałem oglądać samochód, a pokazany mi został śmieć. Samo przywrócenie go w stan jezdny (włącznie z dopuszczeniem do ruchu) przyszłoby mnie te same pieniądze, co kupienie tego samego modelu z podobnym silnikiem już w niezłym stanie.
A raczej próbujemy nie dać sobie wcisnąć złomu.
Autko na zdjęciach - brudne, widać gdzieniegdzie zaprawki, ale trzyma się w całości i to nawet nieźle.
Autko przez telefon - Właściciel przyznał, że samochód miał lekka stłuczkę, ale jest to już naprawione ("co widać na zdjęciach"), poza tym jeździ bez problemu.
Autko unaocznione - przód klepany na kolanie (to właśnie w/w stłuczka), progów brak, rdza najpewniej zamalowana.
Autko odpalone - żeby ten wehikuł odpalić na benzynie, trzeba było pobawić się w złodzieja - czyli bawimy się kabelkami przy przekaźnikach. Reszta zauważonej elektryki w podobnym stanie.
Jazda próbna - Po paru metrach zatrzymani przez patrol policji (mój błąd, zapomniałem, że słońce w Polsce zbyt słabo świeci), problem nr 1 - Samochód nie miał dokumentów. A raczej miał, ale już zatrzymane przez policję. Coby upewnić się, że samochód nie jest poszukiwany, sprawdzamy numery VIN. A tych na samochodzie nie ma. Po około godzinie szukania tegoż numerku w końcu jest - w całkiem innym miejscu, ale wygląda na oryginalny. Autko jednak kradzione nie jest, jedziemy dalej. Na najbliższej prostej zaczynam martwić się o wytrzymałość fotela, gdyż jadąc na LPG silnik zaczynał dość konkretnie strzelać.
Reasumując - Pojechałem oglądać samochód, a pokazany mi został śmieć. Samo przywrócenie go w stan jezdny (włącznie z dopuszczeniem do ruchu) przyszłoby mnie te same pieniądze, co kupienie tego samego modelu z podobnym silnikiem już w niezłym stanie.
Gdzieś pod Gnieznem
Ocena:
4
(32)
Komentarze