Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#64001

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Do mojego gimnazjum uczęszczał Alanek. Większość szkoły Alanka kojarzyła, typ "co to nie ja", popali w szkolnej toalecie, napije się przed lekcjami, poobraża uczniów gorszych (oczywiście w jego mniemaniu).
Ale, ale. Co tam uczniowie, przecież w szkole panoszy się rasa jeszcze gorsza niż kujony. Kto? Ano oczywiście sprzataczki z panią woźną na czele.

Zdzarzało się mojej klasie i klasie Alanka kończyć lekcje o tej samej godzinie. Zwykle kiedy schodziliśmy do piwnic do szatni musieliśmy czekać aż pani woźna otworzy nam nasz boks ( teoretycznie każda klasa miała swojego klucznika, jednak w naszej klasie klucz trafił do dziewczyny, która w szkole pojawiała się sporadycznie, dosłownie kilka razy w miesiącu; tego dnia również najwidoczniej klasa Alanka nie miała klucza).
Pani woźna przyszła czynić swoją powinność, to jest odkluczyć nam boks i puścić do domu, ale chwila, przecież dla naszego kochanego Alanka to jest moment idealny! Aż 2 klasy widowni, jedna biedna pani woźna, więc Alanek zaczyna. Błysk w oku i rozlegają się okrzyki (jakże oryginalne) "Baba Jaga! Ty czarownico! Dupe rusz chcemy do domu!" i tym podobne.
Alanek oczywiście w śmiech, do czasu. Do czasu gdy pani woźna nie ruszy na niego rozjuszona niczym byk na czerwoną plachtę, łapie Alanka za fraki, przyciska do drzwi boksu, i jak nie zacznie na niego wrzeszczeć, że "szczyl ma się zamknąć, co, teraz już nie jesteś taki mocny w gębie?"
Alanek pełna dezorientacja, cisza jak makiem zasiał.
Z tego co wiem pani woźna konsekwencji nie poniosła, na szczęście.

Gimbazjum

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 272 (352)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…