Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#64053

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mój ojczym posiada kawalerkę. Mieszkanie stało dość długo puste, bo sprzedać nie chce, a jak wynajmie to zdemolują.

Po pewnym czasie postanowił mieszkanie podnająć żeby nie generowało kosztów. Lokatorem był mój pociotek (dla potrzeb historii nazwijmy go Janek). Chłopak fajny, zaradny, obowiązkowy. Mimo, że bardzo bliską rodziną nie jesteśmy to kontakty mamy braterskie. Tak sobie koegzystowaliśmy wspólnie w dobrych układach. Do czasu, aż Janek nie znalazł sobie wybranki serca (nazwijmy ją Zuza).

Dziewczyna była tą z gatunku "jest mi źle, wszystkim o tym opowiem, a później dla pewności wrzucę historię na facebooka". W 5 minut po poznaniu opowiedziała mi historię swojego życia. Po tygodniu znałam najbardziej intymne szczegóły z życia jej i Janka.

Generalnie dziewczyna nie była zła. Raczej miała tendencję do marudzenia.
"Janek nie chce się mi oświadczyć"
"Mam tylko 200 zł na tydzień na jedzenie, nie wiem czy mi wystarczy"
"Spałam do 12, ale i tak jestem zmęczona"
"Chcę iść do pracy, ale pracy nie ma" (ja znalazłam pracę, a nie miałam doświadczenia zawodowego i studiów)
"Janek okazuje mi za mało czułości"
"Chcę mieć dziecko, a nie mam"
"Janek za mało zarabia i sobie pozwala na piwko w tygodniu" (dosłownie jedno w sobotę)
"Pojechałabym na wakacje, ale nie mam pieniędzy"

I tak potrafiła w kółko wałkować te same tematy.

Czas mijał. Ja wraz z mężem dorobiłam się dwójki dzieci i pech chciał, że mieszkania w tym samym bloku co Janek z dziewczyną.

Zuza chyba znalazła sobie we mnie przyjaciółkę, bo potrafiła przychodzić codziennie. Po pewnym czasie zaczęło robić się to bardzo męczące. Ale nie było tragedii.

Wszystko jako tako się układało i toczyło bez większych zgrzytów choć pociotek często się żalił, że kiedyś miał kolegów tylko, że damie jego serca zawsze coś nie pasowało i grono towarzyskie wykruszyło się do zera.

Wczoraj byłam zmuszona pobiec do Janka, żeby skorzystać ze skanera.

Pukam do drzwi. Nikt nie otwiera, ale słyszę głos Zuzy więc w mieszkaniu są. W momencie w którym miałam pukać jeszcze raz usłyszałam takie oto skrawki rozmowy:

- nie nadaje się na matkę!-...- to jej drugie dziecko miało mieć szczepienie a ona na nie nie poszła!-...- ono ma 5 mc i nie było szczepione -...- a to starsze, muszę uspokajać jak tam jestem-...- no on robi to co chce.-...- dziś jak byłam u niej to rozrzucał zabawki a ona nic, aż ja mu musiałam zwrócić uwagę!-...- ona mu w ogóle nie okazuje czułości a to drugie dziecko non top nosi na rękach...

Tyle mi wystarczyło. Poszłam do domu. Wiem, że to było o moich dzieciach, bo oboje mają nietypowe imiona. Napisałam, jej smsa, żeby się więcej nie pokazywała u nas. W odpowiedzi dostała tylko mizerne tłumaczenie i stwierdzenie, że możemy sobie jeszcze wszystko wyjaśnić.

PS.
Młodsze dziecko nie było zaszczepione, bo chorowało, a starsze rozrzuca a później zbiera zabawki, ot taka zabawa.

jedne blok

Skomentuj (49) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 386 (568)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…