Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#64808

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Usłyszałam dzisiaj tę historię od znajomego, a ponieważ 4 lata w ubezpieczeniach (zwłaszcza samochodów) dały mi pewne doświadczenia w tej kwestii, nie miałam powodu uważać, że kłamie.

Otóż znajomy [R]omek miał swego czasu samochód (fiata), którego też fiata mu ukradli. Zakupił więc [R] nowe auto (seat), bo na gwałt potrzebne, a starego nie ma. [R]zdawał sobie sprawę, w jakim stanie pojazd kupuje (coś tam z silnikiem; tłumaczył mi, ale ja prosta kobieta jestem i z całej historii najbardziej zapamiętałam, że seat był czerwony). Szczęśliwym trafem fiat po dwóch miesiącach się odnalazł (w stanie nieuszkodzonym). [R] postanowił więc sprzedać seata, bo fiata bardziej lubił, poza tym stan tego pierwszego pozostawiał wiele do życzenia.

Kupiec na seata się znalazł szybko. [R] wytłumaczył klientowi, jakie są jego wady, klient się zgodził, podpisali umowę gawędząc sobie przy tym, kto będzie na co dzień samochód użytkował (bodaj żona). Rozstali się w zgodzie, a [R] ma w zwyczaju maksymalnie tydzień po sprzedaży zgłosić ten fakt w Wydziale Komunikacji. Tak też postąpił i tym razem.

Minęło kilkanaście dni. [R] dostaje telefon od wzburzonej kobiety, mieszkanki górniczego miasta na Dolnym Śląsku niedaleko innego miasta, w którym odbywa się Giełda Dolnośląska. Kobieta ta ma pretensje do [R], że sprzedał jej bubel, a nie samochód, że ona prawie wypadek miała, bo jej się silnik w trasie rozleciał. [R] zdziwiony, bo i owszem seata o takich numerach sprzedawał, ale nie na giełdzie i nie kobiecie, a ona twierdzi, że na umowie ma jego dane i jego podpis.

W tym momencie [R] już się domyślał, o co chodzi. Zasięgnął języka i okazało się, że pan, któremu sprzedał samochód jest handlarzem i kupował seata z zamiarem odsprzedaży. Proceder ten sam w sobie nie jest zły, jednak złe jest to, że zamienił umowy i podpisał się cudzym nazwiskiem.

[R] na drugi dzień skserował umowę i pojechał do pana handlarza. Urządził z nim sobie "przemiłą" pogawędkę, podczas której padły słowa "oszustwo", "policja" i "nieuczciwość". [R] przekazał mu numer do klientki i nakazał rozwiązać sprawę.

Kilka dni później [R] odebrał telefon od wdzięcznej kobiety z informacją, że sprawa została zamknięta.

Chciałabym was ostrzec przed tego rodzaju procederami. Zdarza się to nader często, a jeszcze częściej sprzedający zgadza się podpisać umowę in blanco. Wtedy już w ogóle jesteście na przegranej pozycji. Można się wybronić z takiej sytuacji, kiedy macie jakąś pieczątkę. Jakąkolwiek. Najlepiej z Wydziału Komunikacji o wyrejestrowaniu. Ale może być też z ubezpieczalni o zgłoszeniu sprzedaży. Pilnujcie tego. Prawnie jest na to 30 dni od dnia sprzedaży, jednak nie ma żadnych kar za nieprzestrzeganie tego przepisu, dlatego gro osób tego nie robi.

Róbcie. Warto.

samochód giełda handlarz oszust

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 264 (336)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…