Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#65379

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia o pewnej pani Eli (imię zmienione na potrzebę historii), która jest już wiekową kobietą pochodzącą ze Lwowa. Kobiecina dorabia sobie sprzedając na targu typowo "moherowe" rzeczy dla typowych "moherów". Na tymże targu jest również toaleta publiczna, którą pilnuje pewien żulik (niegroźny, od nikogo pieniędzy nie żebra, opiekuje się tą toaletą pobierając symboliczne 50 groszy za skorzystanie). Pani Ela bardzo lubi się chwalić i opowiadać jaką wysoką ofiarę na mszę co niedzielę daje. Jednak pewnego dnia przeszła samą siebie, mianowicie opowiadała mojemu tacie, że we Lwowie zmarł jej kolega, a ona nie ma jak tam pojechać, bo pociągi, autobusy i inne środki transportu za drogie, to stwierdziła, że przez najbliższe pół roku co miesiąc będzie na mszę za kolegę dawać, co by mu się u Boga dobrze żyło (i tutaj jeszcze pełno ochów i achów, jak to mu teraz pewnie dobrze itd.). Oczywiście nie omieszkała mojego tatę poinformować o wysokości swoich ofiar (przez pierwsze 2 miesiące da po 1000 zł, później dwa kolejne po 500 zł, a ostatnie 2 to po 250 zł).

Rozumiem, może czuć taką potrzebę, nie wnikam. Ale najbardziej piekielne było to, że pewnego dnia ten żulik przyłapał ją na podbieraniu drobnych z toalety, za którą ludzie płacili... Taka Bogobojna!

7 nie kradnij!

pani Ela

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 136 (326)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…