Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#66096

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
No dobra... Jak o współlokatorach, to o współlokatorach. Niech no i ja dorzucę cegiełkę do tego gmachu obrzydliwości i buractwa. A co!

Już po studiach, jako pracujący i samodzielny "jednostek", pragnący się odseparować od rodziców, zamieszkałem ja sobie w dużym 3-pokojowym mieszkaniu wraz z dwójką innych ludzi w podobnej sytuacji życiowej. Lokal należący do mojego przyjaciela, który wyprowadził się do narzeczonej, odziedziczony z jego dawnym współlokatorem, którego znałem i lubiłem, oraz Nowa [N].

Na pierwszy kontakt wydawała się być OK, spokojna, nauczycielka języków, trochę zahukana. A potem wyszło szydło z worka...
Krótka charakterystyka zachowań:
- wszystkie rzeczy (spodnie, bieliznę, kurtki, swetry, ręczniki itd.) prała jak leci, łącznie, zawsze na max. 40C - kolory się ujednolicały, stopień zabrudzenia również, mnie cofało jak natykałem się na jej rozwieszone pranie;
- naczyń myć nie trzeba (również wspólnych), wystarczy opłukać lekko zimną wodą i... czyste jak łza! (miała jeden kubek na herbatę i garnuszek w którym ja parzyła, które nie zostały umyte przez 2 lata jak z nami mieszkała. Potem poszły prosto do kosza.);
- odżywiała się głównie cebulą w różnym stopniu przetworzenia, okraszoną różnymi, ciekawymi dodatkami. Pewnego dnia wracając z pracy, otwierałem drzwi z przekonaniem, że wyrwało "haziel-rure" i stanę po kostki w g***. Nie! [N] przygotowała sobie obiad - cebula smażona ze szprotami w pomidorach z puszki... Boże, co to był za smród!
- a propos smrodu... codziennie przez około godzinę prostowała włosy. nie znam się na tym, ale raczej włosy nie powinny się podczas tego procesu palić i wydzielać swądu opalanego goryla?
- i poruszany już tu problem wspólnych środków czystości + papier toaletowy. Umowa była taka, ze kupujemy naprzemiennie. Razem z kolega kupowaliśmy produkty dobrej jakości i w dużych opakowaniach, żeby starczyło na dłużej. [N] kupowała najmniejsze i najtańsze.
- podbierała mi żarcie z lodówki i wypierała się w żywe oczy - przyznała się już po wyprowadzce.

I tak dalej, i tym podobne... do obrzygu.

Może ja jestem trochę skrzywiony, lubię mieć czysto i wymagam tego od innych. Rozumiem jednak, że nie każdy musi być pedantem i nie terroryzuję otoczenia. Jednak najbardziej mnie przeraża, że ktokolwiek, a zwłaszcza kobieta może być takim brudasem.

współlokatorzy

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 4 (38)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…