Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#66173

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przypominało mi się w związku z historią SarnaMC.

Mój brat, prawie 20 lat temu, jako świeżo upieczony kierowca, zarobił mandat a ojciec, jako właściciel auta, stracił wysokie zniżki w OC. Brat miał pecha, bo trafił na cwanego faceta i z poszkodowanego stał się sprawcą.
Żeby nie było dopytywań: brat jechał z rodzicami, kierowca drugiego samochodu z żoną.

Stłuczka, a w zasadzie to mocne otarcie aut, miało miejsce zimą, na zakręcie mocno zaśnieżonej, mało uczęszczanej ulicy, na której samochody wyjeździły 3 głębokie i zmrożone koleiny. Służby drogowe oczywiście tradycyjnie były zaskoczone intensywnością opadów, stąd katastrofalne warunki drogowe.

Aby dwa samochody mogły się minąć, oba musiały powoli "wyskoczyć" z "wspólnej" koleiny. Brat to zrobił, bardziej w bok już nie mógł zjechać, bo akurat w tym miejscu jego zewnętrzne koło zachodziło na pobocze i groziło to zsunięciem się samochodu do rowu. Oznaczało to, że samochód z przeciwka, jadąc środkową koleiną, był dość znacznie poza osią środkową jezdni.

Niestety drugi kierowca postanowił jechać wspólną koleiną i w efekcie oba samochody mocno się otarły.

Sprawca wcale się nie wypierał, że to nie jego wina. Prosił, aby nie wzywać policji, bo straci wysokie zniżki. Jutro przywozi pieniądze za naprawę. Możliwe też, że facet był na podwójnym gazie, bo słynął z niewylewania za kołnierz, choć alkoholu ojciec od niego nie wyczuł.

I to był błąd mojego ojca. Zgodził się na taką wersję. Facet to znajomy z gatunku "wiem kto to jest i gdzie mieszka", a nie znajomy na zasadzie "wpadnij w sobotę na grilla".

Kiedy dwa dni po stłuczce faceta nie było, ojciec wybrał się do niego. Sprawca przepraszał, jeszcze nie wybrał pieniędzy z wypłaty, jutro pożyczy i odda.

Tyle, że cztery dni po zdarzeniu brat dostał mandat jako sprawca kolizji. Nie pomogły zeznania rodziców, bo kierowca też miał świadka. Policja zaś była na miejscu zdarzenia (dwa dni po!), pomierzyła i wyszło, że to brat zjechał na przeciwny pas.

Pytaliśmy znajomego, który mieszka w tym miejscu. Potwierdził wizytę policji tyle, że wtedy po koleinach nie było już śladu. Nie dość, że rozmiękły, to jeszcze zdążyły pługi przejść tędy dwa razy.

Sprawca to dobry kolega ówczesnego komendanta posterunku, niejedną butelkę razem spacyfikowali, więc sobie poradzili z problemem.

Jednego nas ta sytuacja nauczyła, albo wzywamy policję bezapelacyjnie, albo sprawca pisze oświadczenie na miejscu.

Osobiście miałam przypadek z innym rozwiązaniem sprawy. Sprawca na wieść, kto jest moim mechanikiem, wyprosił jazdę do niego i sam się dogadał z fachowcem co do pokrycia kosztów naprawy mojego auta.

ulica

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 231 (311)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…