Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#66272

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nigdy nie byłam świadkiem żadnej piekielnej historii w komunikacji miejskiej. To, co przydarzyło mi się dzisiaj nie jest może jakieś szczególnie piekielne, ale na pewno zasługuje na uwagę.

Jadę sobie spokojnie autobusem. Wszystkie miejsca zajęte, więc stoję przy barierce. Po mojej prawej stronie siedzą dwie kobietki w wieku pewnie 25-30, jedna z nich o tuszy młodego hipopotama. A to i tak eufemizm, wierzcie mi. Bo np. Karolina Szostak jest krągła. Dorota Wellman jest przy tuszy. A z tłuszczu na brzuchu tej pasażerki można by ulepić drugą osobę.

I słyszę, mimowolnie, ich głośną dyskusję. Obraca się wokół tematu "kochanego ciałka nigdy za wiele", bycia pewnym siebie i kochania swoich kilogramów. W pewnym momencie zaczynają komentować moją osobę (jestem dość szczupła, ale też nie chuda). Dociera do mnie coś, że "okropne patyki", "nie ma na czym usiąść" i w końcu pada popularne stwierdzenie:
- Facet nie pies, na kości nie leci! - dosadne i wyraźnie w moją stronę. Nie odpowiadałabym, ale odpowiedź nasunęła mi się sama:
- ...Ale też nie sikorka, żeby słoninę wpier...ć
(Wiem - wulgarnie. Ale ile można słuchać bezpodstawnej krytyki od obcych osób w miejscu publicznym?)
Panie prychnęły, zatrzęsły się ich podbródki i na chwilę zamilkły. Gdy wychodziły, rzuciły głośne "PUSTA SZMATA".

Czasem mam wrażenie, że media zaczynają przesadzać w drugą stronę - jak nie anorektyczne modelki, tak wieloryby "dumne ze swojego XXXL".
Wiem, że czasami tusza jest winą choroby. Wiem, że osoby odbiegające od fitnessowego ideału też mogą być atrakcyjne. Ale do jasnej anielki... Czy tylko ja jestem zdania, że chorobliwa otyłość nie powinna być powodem do dumy?

autobus komunikacja_miejska nadwaga

Skomentuj (106) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 554 (712)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…