Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#66735

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Od 5 lat wynajmujemy różne nieruchomości. Głównie są to mieszkania. Dotychczas zawsze trafiali się obcokrajowcy, między innymi Chorwaci, Ukraińcy, Rosjanie, Czesi, Słowacy, czy Kazachowie. Zawsze po wyprowadzeniu się poprzednich lokatorów i przed wprowadzeniem się nowych, sprzątaliśmy mieszkanie. Zawsze było sporo roboty, zawsze jakiś bałagan, ale to, co zobaczyłem dziś, po prostu sprawiło, że zwątpiłem w swój Naród...

Uwaga - historia dość obrzydliwa.

Oto bowiem miesiąc(!) temu wynajęliśmy mieszkanie Polakom. Pierwszy raz wprowadzili się tam nasi rodacy. Wczoraj się wyprowadzili, więc dziś przyszło nam sprzątać. Przyjechaliśmy o 7:45 i po szybkim ogarnięciu niezbędnej chemii, rękawiczek i wypiciu kawy ruszamy, żeby zacząć punkt ósma. Planowaliśmy góra dwie godzinki. Kiedy jednak weszliśmy do mieszkania, opadły nam kopary. Nie musicie mi wierzyć, ja sam nie wierzyłem - takiego syfu w życiu nie widziałem. Zacznijmy może opis od najwyższej kondygnacji:

a) Sypialnia numer 1 - dość znośnie, poza kilkoma butelkami po piwie, kiepami i parą skarpetek tak sztywnych, że można by nimi wybić szybę;
b) Sypialnia numer 2 - na tym piętrze najlepiej wyglądająca. Jedyny zarzut, to właściwie trochę śmieci porozrzucanych na podłodze;
c) Sypialnia numer 3 - wyjęte: 2 zużyte prezerwatywy spod łóżka, ponad 20 butelek po piwie, jeden CZUBATY worek śmieci o pojemności 120 litrów, pełno kiepów i ponad 40 słoików, które upchnęli... za szafą (nie pytajcie, jakim cudem, bo nie wiem);
d) Łazienka - no tu, to myślałem, że się popłaczę... Kafelki, które KIEDYŚ były białe, były... czarne. I to dosłownie. Domycie tego wymagało prawie dwóch butelek domestosa, bo brud nie chciał puścić. Do tego urwana lampka przy lusterku i urwany kran przy wannie, z którego sączyła się lekko woda. Wielkie lustro na środku ściany calutkie ufajdane jakimś syfem. Potłuczone dwie płytki na ścianie;
e) Toaleta - syf, kiła i mogiła. Podłoga klejąca tak, że strach o buty. Wokół muszli ślady moczu, kału i jakby pozostałości po wymiocinach. Oczywiście pełno petów, resztek papieru na podłodze i niewyrzucone, zużyte rolki po "srajtaśmie".

Najniższa kondygnacja:
f) Sypialnia numer 1 - obsikane jedno łóżko, pełno pustych butelek po piwie i napojach bezalkoholowych. Sporo niedopałków, coś dziwnego rozlane na podłodze;
g) Sypialnia numer 2 - resztki jedzenia walające się po łóżkach i podłodze. Pełno butelek po piwie, puszek po żarciu i słoików. Skarpetki, majtki, koszulki - słowem Bangladesz (nie ubliżając Banglijczykom). Kolejny worek śmieci (120 litrów);
h) Jadalnia - znośnie, naprawdę, znośnie, nie licząc kawałków jedzenia przyklejonych do podłogi, które trzeba było rwać szpachelką;
i) Kuchnia - no, ciężki kaliber. Szczególnie lodówka, po otwarciu której jeden z nas pobiegł się wyrzygać. Generalnie jeszcze ze dwa dni i rzeczona lodówka doszłaby do demokracji, po czym za 4-5 dni posłała sondę w kosmos. Tak zaje*anej kuchenki gazowej, nie widziałem chyba w życiu. Aż dziw, że ona jeszcze funkcjonowała. Zafajdana olejem, przypalonym żarciem i resztkami makaronu. Podłoga klejąca na maksa. Wszędzie porozsypywana sól/cukier (?). Kilkanaście zapleśniałych bochenków chleba, worek zgniłych ziemniaków, reklamówka żyjących już własnym życiem marchewek. Do tego szafka, na której był rozlany olej;
j) Toaleta - smród niesamowity. Najlepszy był jednak kleks z odchodów. Świetnie podnosił walory estetyczne tego obrazu nędzy i rozpaczy. Był bezbłędną alegorią upływającego czasu i kontrastem dla uje*anych płytek. Teraz sobie pomyślcie, że czyiś tyłek ma lepsze maźnięcie, niż Picasso...

Podsumowanie:
Ogólnie z mieszkania o powierzchni niecałych 200 metrów wynieśliśmy 84 butelki po piwie, 2 butelki po wódce, kilkadziesiąt (nie liczyliśmy) puszek po piwie, 3 butelki po szampanie oraz 5 pełnych 120-litrowych worków śmieci (plus jeden zapełniony do około połowy). Razem jakieś 650 litrów odpadków - nie licząc butelek! Było nas do sprzątania czterech. Zapierniczaliśmy bezustannie troszkę ponad 5 godzin. Po skończeniu byliśmy wykończeni, jak konie po westernie. Mówią, że na Wschodzie jest burdel. Właśnie zmieniłem swoje podejście do tego tematu. Widać stwierdzenie "Polaczek-Cebulaczek" nie bierze się znikąd. Żal ściska miejsce, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę. Polacy byli więc u nas dwa razy - pierwszy i ostatni.

Wynajem mieszkań

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 476 (582)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…