Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#67239

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Z rodziną na obrazku...

Czyli krótka historia rodziny ze strony mojego ojca. Od zawsze mój ojciec traktowany był jako ten zaradny, który ma sobie w życiu dać radę, natomiast jego młodszy brat zawsze sprawiał problemy i trzeba było mu pomagać. Mój ojciec skończył medycynę, został lekarzem i zawsze w życiu powodziło mu się dobrze, więc pomocy nie potrzebował i nie oczekiwał. Kariera brata potoczyła się mniej korzystnie finansowo, jest nauczycielem. Rozwarstwienie finansowe widać do dziś bardzo dobitnie Ojciec prowadzi spory POZ do tego ja od połowy liceum pracowałem w dużym korpo a teraz siedzę w lokalnych mediach i mam własną firmę reklamową choć ćwierćwiecze skończyłem kilka miesięcy temu ;) Co w gruncie rzeczy u mojego wujka wywołuje potężne zapotrzebowanie na maść na ból pewnej części ciała. Dziadkowie(moi) zawsze mu pomagali, zajmowali się moimi kuzynami etc. W stronę mojego ojca pomoc ta była raczej szczątkowa, skłamałbym mówiąc że nie było jej wcale ale była zdecydowanie mniejsza niż w stosunku do mojego wujka. Ok nic mi do tego, nie mam żalu, nie byłem też traktowany jako ten gorszy ale mną z reguły zajmowali się dziadkowie mojej mamy. Czas płynął, mój ojciec nigdy nie odmawiał pomocy swojej rodzinie, a jako lekarz wielokrotnie zajmował się swoimi rodzicami, braciszek nie kwapił się zbytnio nigdy z pomocą bo przecież mój ojciec załatwi. Brat mojego ojca pod koniec lat 80 otrzymał od dziadków mieszkanie po moim pradziadku a z racji że moi rodzicie mieszkanie już mieli to mi zostało obiecane mieszkanie dziadków. Wszystko było jasne i klarowne aż do dziś. Obecnie żyje już tylko moja babcia ze strony ojca, stan zdrowia jak na człowieka z 8 z przodu przeciętny, wręcz kiepski. Nie dalej jak w tym tg osobiście zbierałem ją z podłogi bo zasłabła i nie potrafiła wstać, w ten oto sposób przesiedziała kilka godzin w WC bo do telefonu podejść nie mogła a pierwsze telefony kontrolne do babci zaczęliśmy wykonywać po pracy. Oczywiście mój ojciec od kilku miesięcy wałkuje temat zatrudnienia opiekunki, który oczywiście spotykał się z oporem brata, mimo że babcina emerytura jak na nasze warunki na prawdę pokaźna. Po incydencie z tego tg braciszkowi pozornie rurka zmiękła bo stwierdził że trzeba coś z babcią zrobić, najlepiej jakiś dom starców etc. Ok w sumie to nawet lepiej dla babci, bo opieki potrzebuje w zasadzie 24/h w moim mieście znajduje się na prawdę doskonały miejski dom pomocy społecznej. Nie dalej jak w wigilę spędziłem tam 4h robiąc materiał z wigilijki z mieszkańcami i władzami miasta, ośrodek zobaczyłem od strychu po piwnicę, po prostu wow i do tego bliżej i moich rodziców i mojego wujka. W zaistniałej sytuacji wykonałem kilka telefonów cud, miejsce wolne od zaraz. Więc ojciec dzwoni do brata. Zaczynają się kwiatki, bo braciszek zaczął marudzić że to kosztuje że to że tamto itd. Wisienką na torcie było jego stwierdzenie że trzeba sprzedać babci mieszkanie bo kto za nie będzie płacić.
Oczywiście, ojciec pyta się go czemu się tym martwi skoro mieszkanie będzie moje to ja go sobie opłacę, mimo że mieszkać mam gdzie i przeprowadzać się nie zamierzam, ani tym bardziej nie próbuje pozbyć się babci z własnego lokum dla mieszkania. no i się zaczęło...

W skrócie, mój wujek chce mnie jeszcze wy*uchać na połowę mieszkania, mimo że od ćwierć wieku wie że należy się ono mnie, nie robiąc przy tym nic dla dziadków mimo że to on zawsze był traktowany jako ten biedny, któremu trzeba pomagać i dostawał wiele więcej niż mój ojciec. Do tego próbuje babcię podrzucić nam jak kukułka jajo, mimo że babcie przy trybie pracy domowników siedziałaby codziennie do 18 sama w domu bo nagle dps jest zły itd.

Z rodziną to już nawet na zdjęciu źle...

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1 (39)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…