Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#67541

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wakacje spędzałem zawsze u dziadków na wsi.

Tytułem notki kartograficzno-botanicznej: od domu moich dziadków prowadziła droga w kierunku niedalekiego lasu. W lesie były jagody, jeżyny, grzyby – słowem wszystko to, co się z chęcią zbierało w okresie letnio-jesiennym. Drogą należało przejść kilometr prosto, po czym należało skręcić w bok, przejść jakieś 300 kolejnych metrów do miedzy i dopiero miedzą dojść do lasu (jakieś 50 metrów). Powód tego wymuszonego skrętu to czyjeś pole, które leżało pod samym lasem. Czyli „już byliśmy w ogródku, już witaliśmy się z gąską”, las był na wyciągnięcie ręki te 50 metrów od nas, ale musieliśmy obejść to pole.

Wpojono nam, żebyśmy za nic w świecie nie próbowali przez pole przechodzić na przełaj i zawsze je obchodzili. W sumie ma to sens, kiedy na polu rośnie zboże – szkoda obtłuc kłosy (a późny lipiec i sierpień to już dojrzałe kłosy). Ale na tym polu odkąd pamiętam zawsze była „tylko” trawa. OK, ja rozumiem, że też nie należy deptać trawy (bo potem krowa mniej chętnie to je podobno). No i w sumie czyjaś własność rzecz święta. No, grzeczne dzieciaki byliśmy, więc jako rzekłem, obchodziliśmy pole dookoła.

Któregoś roku akurat owo pole było świeżo skoszone. Czyli trawa niziutka, wszystko na polu widać, nie ma czego podeptać, bo siano zwiezione z pola. No, to spróbujmy jednak przejść przez pole. Wchodzimy. Daliśmy kilka kroków i… poczuliśmy się jak na polu minowym!

Okazało się (trawa niska, więc widać było), że na polu leżą porozkładane deski. Całe nabite gwoździami. I te gwoździe sterczały w górę.

Niczym zawodowi traperzy wróciliśmy się po własnych śladach na skraj pola. Jakoś nie chciało nam się wtedy już tego dnia iść do lasu (niemal nabiliśmy się na gwoździe), wróciliśmy do domu. W domu okazało się, że dorośli wiedzieli o tych niespodziankach czających się na polu. I dlatego zawsze nas uczulali, żebyśmy przez nie nie przechodzili.

Ale jakim trzeba być człowiekiem, żeby w imię – no właśnie, czego? W imię prawa własności? Niemniej, żeby w tym celu pole „minować” pułapkami rodem jak z Wietkongu?

wakacje wieś pole pułapka

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 23 (269)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…