Tu na razie jest ściernisko, ale będzie pogorzelisko...
Panowie X i Y są kuzynami. Mówiąc dość oględnie, nie przepadają za sobą. Powodem jest kilka hektarów pola, położonego tuż za płotem pana X.
Pan X uważa, że panu Y absolutnie nie należało się w spadku takie dobro.
Powód? Wcale nie to, że został pominięty, bo również odziedziczył identyczny areał. X uważa, że skoro Y nie może zająć się uprawą spadku, powinien oddać go X (za friko najlepiej).
Y mieszka i pracuje kilkadziesiąt kilometrów dalej. 4 ha pola to żaden dochód, a koszty uprawy przekraczają zyski. Pan Y postanowił więc oddać pole w dzierżawę panu Z.
Pan Z miał szczęście, że zdążył skosić zboże, bo oto nagle, przez dwie noce z rzędu, nieznany sprawca podpalał mu ściernisko*.
Szczęściem pan X czuwał te dwie noce z rzędu za płotem i na czas leciał gasić zarzewie większego pożaru. Wiadomo, potworne upały, wszystko wyschnięte na pieprz, do tego kupa słomy i tuż obok zabudowania pana X. Wszystko mogło pójść z dymkiem w kilkanaście minut.
Pan Z wezwał policję, niech sama szuka podpalacza, bo za domysły nikt nie odpowie.
Zapyta ktoś, gdzie tu piekielność, jeśli domniemany piroman palił słomę i przy okazji narażał swój dom?
Agencja Rozwoju i Modernizacji Rolnictwa zabiera dopłaty rolne za palenie ścierniska. Zabuliłby pan Z, bo to on uprawia pole. Panu Y płaci tylko za dzierżawę**.
*Prawdopodobnie podpalacz czekał na skoszenie zboża, bo niemożliwym byłoby jego ugaszenie bez udziału straży i sprzętu do oborywania pola. A domu jednak mu było szkoda.
**Agencja zabiera 3 % dopłat, a jeśli podpalenie się powtórzy, całość w danym roku. I akurat oni nie szukają prawdziwego winnego. W ubiegłym roku, w sąsiedniej gminie, dopłaty stracił sąsiad tego, który podpalał, mimo że ogień z pola podpalacza sam się przeniósł na pole poszkodowanego.
Panowie X i Y są kuzynami. Mówiąc dość oględnie, nie przepadają za sobą. Powodem jest kilka hektarów pola, położonego tuż za płotem pana X.
Pan X uważa, że panu Y absolutnie nie należało się w spadku takie dobro.
Powód? Wcale nie to, że został pominięty, bo również odziedziczył identyczny areał. X uważa, że skoro Y nie może zająć się uprawą spadku, powinien oddać go X (za friko najlepiej).
Y mieszka i pracuje kilkadziesiąt kilometrów dalej. 4 ha pola to żaden dochód, a koszty uprawy przekraczają zyski. Pan Y postanowił więc oddać pole w dzierżawę panu Z.
Pan Z miał szczęście, że zdążył skosić zboże, bo oto nagle, przez dwie noce z rzędu, nieznany sprawca podpalał mu ściernisko*.
Szczęściem pan X czuwał te dwie noce z rzędu za płotem i na czas leciał gasić zarzewie większego pożaru. Wiadomo, potworne upały, wszystko wyschnięte na pieprz, do tego kupa słomy i tuż obok zabudowania pana X. Wszystko mogło pójść z dymkiem w kilkanaście minut.
Pan Z wezwał policję, niech sama szuka podpalacza, bo za domysły nikt nie odpowie.
Zapyta ktoś, gdzie tu piekielność, jeśli domniemany piroman palił słomę i przy okazji narażał swój dom?
Agencja Rozwoju i Modernizacji Rolnictwa zabiera dopłaty rolne za palenie ścierniska. Zabuliłby pan Z, bo to on uprawia pole. Panu Y płaci tylko za dzierżawę**.
*Prawdopodobnie podpalacz czekał na skoszenie zboża, bo niemożliwym byłoby jego ugaszenie bez udziału straży i sprzętu do oborywania pola. A domu jednak mu było szkoda.
**Agencja zabiera 3 % dopłat, a jeśli podpalenie się powtórzy, całość w danym roku. I akurat oni nie szukają prawdziwego winnego. W ubiegłym roku, w sąsiedniej gminie, dopłaty stracił sąsiad tego, który podpalał, mimo że ogień z pola podpalacza sam się przeniósł na pole poszkodowanego.
ściernisko
Ocena:
145
(237)
Komentarze