Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#68114

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Odwiedziłem znajomych odpoczywających w pięknych okolicach Międzychodzia. Zazdrościłem im wakacji, bo i pogodę trafili i dobrze wybrali mało turystyczną okolicę. Podczas rozmowy przy grillu wyszło, że muszę w poniedziałek być w Łodzi. Nie bardzo lubię jeździć nocą, a w Łodzi mam gdzie się przespać, więc wyjazd planowałem po obiadku w niedzielę.

Jeden ze znajomych zapytał czy nie miał bym nic przeciw zabraniu jego jakiegoś kuzyna. Sprawy nie ma, odległość nie kosmiczna, ale dojazd trudny i z przesiadkami, więc się zgadzam. Minęła dobra godzinka gdy podchodzi do mnie jakiś młodzian i bezpośrednio wali do mnie:
- To ty jutro mnie zawieziesz do domu?
No, nie powiem, lekko mnie przytkało. Młodzian, któremu w sklepie nie powinni sprzedać fajek bez sprawdzenia dowodu, a ja starszy o parę lat ...od jego ojca.
- Bo ja powiem gdzie podjechać w poniedziałek do mnie...
- Chłopcze! Nie w poniedziałek, a jutro, nie podjadę a ty przyjdziesz tutaj o 17.00 i czekam max 5 minut.

No i się zaczęło uświadamianie starego człowieka.
1. On ma jeszcze imprę wieczorem w niedzielę.
2. Nie ma sensu jechać w niedzielę, bo można zdążyć w poniedziałek.
3. On to by dał w pedał i A2, to do Łodzi w 2h by dojechał.
4. A co do wyjazdu, to do niego jest po drodze, więc nie ma sensu...

Nie zacząłem nawet tłumaczyć, że nie mam zamiaru jechać A2 (+50zł) i że poniemiecki silnik 2,5 TD w moim szwedzie przy 90 pali 5,5 a przy 140 to i 12 l/100km łyknie. Nie miałem też zamiaru tłumaczyć się ze swoich planów na niedzielny wieczór:
- Jak coś nie pasuje to polecam PKP.

Przyszedł na czas. Ale sam przejazd to temat na osobną historię.

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 640 (684)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…