Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#68208

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wyjechałem kiedyś z grupą znajomych na wakacyjny wypad na działkę mojego przyjaciela. Odludzie nad Bugiem, ładny i wygodny dom, piękna pogoda, normalnie sielanka. Było nas z dziesięć osób, wśród nich – nazwijmy go Maciuś. Młody, piękny pseudometal z włosami do pasa. Byłby spoko koleś, gdyby nie to, że non stop podpijał mi piwo, wystarczyło odłożyć gdzieś na chwilę butelkę, by ta magicznie znikała. Po krótkim śledztwie szybko rozgryzłem na czym polega ta magia.

Może bym się nawet specjalnie nie wkurzył, gdyby nie to, że najbliższy sklep znajdował się dwa kilometry dalej, przez pola w linii prostej, a Maciuś jakoś nigdy nie kwapił się do brania udziału w uzupełnianiu zaopatrzenia. Poza tym kilka osób też zwróciło uwagę na zbyt szybko parujące napoje. Naturalnie powstał plan, oczywisty plan...

Tej nocy, w czwórkę, nasikaliśmy do butelki po piwie i postawiliśmy ją na półce z książkami – w dość bezpiecznym i „prywatnym” miejscu. Nadszedł ranek, wszyscy się powoli budzą, wstaje też Maciuś. Dość szybko zlokalizował nasze „piwko”, zauważył że nikt się nim nie interesuje i jak gdyby nigdy nic, wziął porządnego grzdyla. Zrobił cierpką minę i patrząc na butelkę wybąknął: „Jakieś zwietrzałe...”. Potem zobaczył kilka par wlepionych w niego oczu, oczu pełnych powagi, oczu ludzi, którzy za wszelką cenę próbują nie wybuchnąć śmiechem. Do Maciusia w końcu dotarło. Jego rzyganie słychać było dobrych paręnaście minut.

Jeszcze tego samego dnia Maciuś sam targał kratę piwa, dwa kilometry, przez pola, z własnej woli.

Młodości ty nad poziomy...

Skomentuj (47) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 651 (749)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…