Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#68218

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia miała miejsce pół roku temu w centrum Krakowa.

Pracuję obecnie w miejscu gdzie organizowane są różne posiedzenia, rady lub szkolenia. Zdarza się, że takie szkolenie trwa 2 dni po 8 godzin. W tym czasie jest zapewniony catering. Bardzo często zdarza się, że zostaje mnóstwo jedzenia, które trzeba albo wyrzucić albo po prostu wziąć do domu - właśnie tak zdarzyło się w tym dniu. Wszystko pięknie spakowane do osobnych pudełeczek, zupa w słoiku i wio na autobus. Godzina 14, więc osób na przystanku dużo, tym bardziej że blisko miasteczko studenckie i uniwersytet.

Stoję sobie spokojnie, gdy nagle podchodzi do mnie mężczyzna w wieku około 50 lat, widać że biedny, ale na pewno nie pijany. I pyta się mnie po cichu czy nie mam kilku złotych na jedzenie, bo on bezdomny. Ja już radosna, że mogę komuś pomóc i z wielkim bananem na ryju odpowiadam, że właśnie tak się składa, że mam przy sobie jedzenie.[Bezdomny] opuszcza wzrok i do mnie rzecze:

[B]: Msbdjsakjdhfhdfd.
[J]: Przepraszam, ale mógłby Pan powtórzyć, bo nie słyszałam.
[B]: A co Pani ma?
[J]: (lekki zonk, ale myślę, że może uczulony czy coś) Zupę krem z pomidorów, makaron ze szpinakiem oraz rybę
[B]: A to nie...
I poszedł sobie kilka osób dalej, ze spojrzeniem jak kot z Shreka, pytając czy nie pomogą biednemu bezdomnemu...

komunikacja_miejska

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 499 (527)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…