Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#68242

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak już wspominałem, prowadzę działalność gospodarczą, produkuję i sprzedaję sprzęt zabezpieczający przed poślizgiem, zarysowaniem czy obiciem.

Jednak dzisiaj nie o tym.

Dzisiaj będzie o bankach i ich pomagierach.

Mieszkanie, w którym mieszkam obecnie, należy do moich rodziców. Kilka lat temu wyprowadziliśmy się z niego do domu za miastem, a mieszkanie zostało wynajęte studentkom. Tak się składało, że praktycznie co roku mieliśmy inną ekipę w mieszkaniu. Dlaczego? Dlatego że dziewczyny znajdowały w mieście chłopaków i przeprowadzały się do nich, bądź kończyły studia i wyjeżdżały z miasta.

W czasie kiedy mieszkanie zostało wynajmowane, ja oświadczyłem się mojej dzisiejszej żonie i planowaliśmy ślub, w związku z tym rodzice wraz z końcem roku akademickiego wypowiedzieli umowę ostatniej ekipie i mieszkanie stało przez jakieś 8 miesięcy puste. Jednak miałem pisać o bankach, wiec wracamy na właściwe tory.

W ciągu kilku lat wynajmu przewinęło się przez mieszkanie jakieś 15 dziewczyn i jeden chłopak. Już w trakcie wynajmu, zaczęły przychodzić listy z banku Meritum czy coś podobnego na jedną z dziewczyn, które mieszkały wcześniej. Nie otwierałem go ja, ani nikt z rodziny, bo to jednak prywatna korespondencja. Próbowaliśmy się do tej dziewczyny dodzwonić jednak numer z umowy był już nieaktywny.

Czas mijał listy przychodziły. My pisaliśmy na kopertach, że adresat nie mieszka. Nic to nie dawało. Jakieś 3 miesiące przed ślubem, wkurzony ta sytuacją, złapałem jakoś listonosza i pytam co z tym fantem zrobić. Polecił zadzwonić, bądź odesłać list z wyjaśnieniem sytuacji. Najlepiej za potwierdzeniem odbioru, żeby mieć podkładkę na wszelki wypadek. Jak polecił tak zrobiłem. List doszedł do ich centrali. Jednak listy dalej przychodziły. Jak już to nie pomogło, postanowiłem te listy po prostu wyrzucać. Tutaj zaczyna się akcja właściwa.

Zaraz po weselu, trzeba było mieszkanie posprzątać i odkazić. W ciągu 20 lat jak mieszkałem tam z rodzicami nie mieliśmy nigdy grzyba, dziewczyny dorobiły się po kilku latach:). Trochę roboty było z tym. Na dodatek robiliśmy z żoną mały remont żeby nam się przyjemniej mieszkało.

Właśnie stoję na drabinie i maluję sufit. Kiedy ktoś wchodzi przez drzwi. Myślałem, że to brat, który skoczył do sklepu po coś do picia. Jednak to nie on. Wchodzi mi ktoś na pokoje, łapie za laptopa z którego leciała muzyka i mówi że on jest komornikiem i właśnie zajmuję tego laptopa. Myślę co jest. Ukryta kamera czy co? Schodzę z drabiny, pytam w czym rzecz. Facet pokazuje legitymacje czy coś takiego i mówi, że zajmuje laptopa.
[K]omornik - zajmuje tego laptopa na poczet wierzytelności dla banku X.
[J]a - A jakim pan prawem wszedł do prywatnego mieszkania bez pozwolenia. Jakim pan prawem chcesz go zabrać, skoro ja nawet nie mam i nie miałem z tym bankiem nic wspólnego.
[K] - Czy to mieszkanie na ulicy Piekielnej 6/666?
[J] - Tak i?
[K] - Został wzięty kredyt na (tutaj wam powiem że nie pamiętam na co) przez osobę która podała adres zamieszkania właśnie ten.
[J] - Jak ta osoba ma na imię, bo nie kojarzę żebym ja, czy moja rodzina brali ostatnio ten sprzęt na kredyt.
[K] - Anna Hell, tutaj mam zaznaczone że tu mieszka.
[J] - Panie te mieszkanie należy do rodziny Nyord. Ja nawet nie wiem kto to jest. Mieszkanie było wynajmowane, nie znam wszystkich którzy przez nie się przewinęli, może ktoś taki tutaj mieszkał. Nie wiem.
[K] - Nie obchodzi mnie to, ja już zrobiłem zajęcie sprzętu.
[J] - Panie! Ty poważny jesteś. Zajmujesz sprzęty niewinnym ludziom?!
[K] - Tutaj miałem wskazaną interwencje, to tutaj interweniuje. Zajmuje ten laptop.
[J] - Panie! Nic pan nie zajmujesz. To jest moja własność. Tej Anny to se pan szukaj. A od mojej własności wara.
[K] - On jest już zajęty.
[J] - Gówno mnie to obchodzi.

Tutaj wkracza mój brat, który wrócił ze sklepu. Facet przestraszył się dwóch postawnych i wysokich chłopaków i odpuścił. Co prawda jeszcze nas nachodził. Nawet z Policją. Jednak oni nic nie mogli wskórać, skoro ta Anna nawet nie była tutaj zameldowana. Nie wiem jak sprawa się zakończyła. Czy znalazł tą Annę. Mama przekazała mi kopie umowy wynajmu, którą ja przekazałem jemu. Tam były jej wszystkie dane. Z tego co wiem to ta dziewczyna mieszkała u nas tylko 3 miesiące.

Taka przygoda na początku wspólnej drogi życia, daje do sporo myślenia, która kosztowała nas sporo stresu. Co tydzień mieliśmy wizytę tegoż pana, który na chama próbował władować nam się do mieszkania i coś "zająć".

Banki i Komornicy

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 599 (641)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…