Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#68245

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka dni temu jechałem samochodem przez nieco rozciągniętą wieś na Biłgorajszczyźnie. Było już po zmroku. Niemniej latarnie, które - ze względu na oszczędności - są uruchamiane dość późno, jeszcze nie świeciły.

Na kilkukilometrowym odcinku minąłem ponad trzydziestu (tak, od pewnego momentu zacząłem liczyć) rowerzystów. Wiecie, ilu z nich, mimo prawie całkowitej ciemności, posiadało jakiekolwiek oświetlenie swojego pojazdu?

Tylko jedna kobieta, która jechała w kierunku przeciwnym do mojego. Reszta osób na swoich jednośladach nie miała nawet światełek odblaskowych. A o sprawnych lampach to chyba nikomu z nich się nie śniło... Mimo tego hordy owych gnojków (dużą ich część stanowiła młodzież w wieku podstawówkowo-gimnazjalnym... acz nie całość, bo dorosłych również nie brakowało!) dziarsko przemierzały rowerami jezdnię stosunkowo ruchliwej drogi wojewódzkiej.

Jak wielkim matołem być trzeba, żeby - wiedząc, jak sytuacja wygląda z punktu widzenia kierowcy auta - jeździć w taki sposób? Bo w to, że owi rowerzyści wiedzą, jakie zagrożenie stanowią, nie wątpię. Aż tak upośledzeni to chyba nie są. Temat ten przecież wiele razy był wałkowany, a w aktualnościach co rusz mamy opisy kolejnych wypadków. Mówi się o nim w mediach, w szkole, w normalnie funkcjonujących domach. Nawet ostatni osioł by już go zrozumiał.

Ciekawe, co musi się stać, żeby w końcu ktoś zaczął o tym poważnie myśleć. Może jakaś ciężarówka powinna przetrącić jadącą nieoświetloną, kilkunastoosobową kolumnę? Wtedy dopiero ludzie zauważą temat? Rzecz jasna, że nikomu podobnego wypadku nie życzę.

Gdybym takiemu rowerzyście przypadkiem zrobił krzywdę, to mimo zachowania przepisowej prędkości miałbym duże problemy. Nie tylko musiałbym słuchać rozszalałej rodziny ("Jezusie Maryjo, całe życie miał przed sobą, dopóki ten morderca w samochodzie nie najechał, kolejny wariat za kierownicą..."), ale i żarłbym się wyrzutami sumienia. O konsekwencjach prawnych nawet nie wspominam.

Nie chcę generalizować, bo - przykładowo - w dużych miastach prawie wszyscy rowerzyści jeżdżą prawidłowo oświetleni. W mniejszych zdarza się różnie, choć z reguły też nie bywa źle. Ale we wsiach i różnych zaściankach w tym temacie jest istna tragedia.

PS: Żeby nie wypaczać przekazu od razu nadmieniam, iż do rowerzystów żadnego uprzedzenia nie mam. Swoją maszyną codziennie przejeżdżam kilkanaście kilometrów przez centrum jednego z wielkich miast. Ale jazdy po ciemku bez świateł sobie nie wyobrażam.

rowerzyści drogi w Polsce

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 211 (265)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…