Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#68389

przez ~kupelweiser ·
| Do ulubionych
Jestem z zawodu kierowcą autobusu. Przez kilkanaście lat jeździłem na międzynarodowych liniach. Ale (głównie za namową żony) postanowiłem zmienić miejsce pracy i przeniosłem się do lokalnego przewoźnika. Wożę teraz tych samych niemal ludzi do pracy i z pracy.

Na jednym z 25 przystanków na trasie, wsiadał co drugi, czasem co trzeci dzień, pewien facet w wieku 45-50 lat. Miał to do siebie, że po pierwsze, w ostatniej chwili wyskakiwał przed autobus nie wiadomo skąd, mimo że zawsze przed ruszeniem patrzę w lusterka i rozglądam się na wszystkie możliwe strony, on nagle wyrastał przed maską. Czerpał z tego niewątpliwą satysfakcję, że znowu zmusił mnie do depnięcia na hamulec w ostatniej chwili. Zwróciłem mu kilka razy uwagę, że to nie jest rozsądne i któregoś pięknego dnia po prostu zostanie potrącony. Śmiał się tylko głupkowato. Kiedy inni pasażerowie wsiadali do autobusu, on czaił się za kioskiem z gazetami, a kiedy ruszałem, wypadał. Na moje uwagi odpowiadał - Masz pan oczy to patrz. Albo - Jak potrącisz to bekniesz. To jedna sprawa.
Drugim problemem była nadmierna gadatliwość owego faceta. Uwielbiał nawijać. Pieprzył bez ładu i składu o wszystkim. Polityka, seks, lekarze, prawnicy, pogoda i tym tematom pochodne rozgałęzienia, w dowolnej konfiguracji, bo z tematu na temat przechodził błyskawicznie. W czasie swojego monologu słał obraźliwe komentarze do jadących w autobusie kobiet. Na prośby o zachowanie kultury nie reagował. Siadał zawsze na fotelu za kierowcą. Od początku miałem przerąbane. Jak miejsce było zajęte, to po prostu przeganiał siedzącą tam osobę bez pardonu. Ludzie od lat jeżdżący tą trasą już wiedzieli i przeważnie te dwa fotele za kierowcą były puste. Nikt nie kwapił się do siedzenia obok niego i narażania się na podejmowanie mało kogo interesującej rozmowy. Kto jechał sporadycznie, widząc z kim ma do czynienia, ustępował bo zawsze kilka wolnych miejsc było. Facet siadał i nawijał. Do mnie. Jak nie reagowałem to walił mnie ręką w ramię i to nie lekko. Mówiłem nie raz: Proszę pana, przeszkadza mi pan w pracy. Albo - nie interesuje mnie rozmowa z panem. Skutek był odwrotny. Jego nie można ignorować! Dowiedziałem się, że jestem po prostu chamem bo nie chcę z nim rozmawiać. Gotowało się we mnie. Do czasu.

Któregoś dnia, jechała ze mną koleżanka żony. Usiadła na miejscu za kierowcą. Nie miałem powodu żeby ją przesadzać, bo to miejsce nie było rezerwowane specjalnie dla tego upierdliwego typa. Każdy mógł tu usiąść. Po rutynowym numerze z wsiadaniem, facet zobaczył na "swoim" miejscu kobietę:
- No paniusiu ja tu zawsze siedzę.
Spojrzałem na niego i powiedziałem zachowując resztki opanowania:
- Proszę pana, nie wiem jak jest w innych autobusach, ale w tym nie wykupił pan tego miejsca na wyłączność i może tu usiąść każdy. A tak ogólnie, to zmęczyło mnie już pana towarzystwo za moimi plecami.
Kiedy kończyłem mówić, wiedziałem, że to nie zakończy się pokojowo:
- Coooo!!! - Ryknął na cały autobus.- Pewnie ta szmata dała ci swojej śmierdzącej ci**y że jej tak bronisz!!!
I w tym momencie resztki mojego opanowania zniknęły.

Nie zamykałem automatycznych drzwi w autobusie, więc wstałem z fotela i chwyciłem faceta za ubranie, wyprowadziłem kompletnie zaskoczonego takim obrotem sprawy na zewnątrz, za kiosk. Tam z całej siły dałem mu pięścią w pysk. Kiedy leżał, pojawił się za kioskiem pasażer mojego autobusu:
- Od dawna chciałem to zrobić - powiedział i sprzedał natrętnemu takiego kopa jakiego można tylko na filmach zobaczyć. Wróciliśmy do autobusu. Nikt nie powiedział ani jednego słowa. Ruszyliśmy w drogę.

Parę dni później stał na przystanku. Kiedy zobaczył autobus i mnie za kierownicą, odwrócił się plecami. Nie wsiadł już więcej. Chyba wszyscy odetchnęli z ulgą.

komunikacja_miejska

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 565 (639)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…