Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#68709

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Uwaga, historia może powodować nagłe uczucie swędzenia.

Rok temu, leżakowałam sobie z dzidziusiem w brzuchu, a reszta rodziny szykowała się do wyjścia. Córka poprosiła o zrobienie warkocza, więc zaczęłam czesać jej włosy gdy zobaczyłam To! Moje dziecko miało wszy i to jak się okazało całkiem sporą kolonię. Zamiast na lody mąż pojechał do apteki i reszta dnia upłynęła mi na drapaniu się i tępieniu towarzystwa. Kuracje przeszliśmy wszyscy a za miesiąc znowu wesoło na córkowym łepku.

Po rozmowach i osobistym śledztwie okazało się, że wesoła kompania przybywa ze szkoły i, że w szkole drapią się wszyscy. Były akcje, sprawdzanie i walka na wszystkich frontach i wreszcie spokój. Ale trauma została.

Zimą córka chodziła w pięknej misiowej czapie, z uszami i długimi "zwisami" robiącymi za rękawiczki/mufkę. Pewnego mroźnego dnia młoda wróciła ze szkoły bez czapy..... Okazało się że pani od polskiego kazała jej dać innej dziewczynce do jakiegoś przedstawienia....
Krew zagotowała mi się w żyłach, a hormony ciężarówki popchały mnie do telefonu. Zdziwiona i oburzona polonistka zupełnie nie widziała problemu, że puściła dziecko bez czapki zimą do domu, że dysponowała nie swoją rzeczą i że ryzyko powtórki z wszawicy rośnie przez takie pomysły. Z fochem powiedziała, że odda na drugi dzień.

A dziś przychodzi moja córa i pyta gdzie jest czapa - miś... Myślałam, że przegrzało mi się dziecko, ale nie... Pani polonistka potrzebuje...
Byłam piekielna i wysłałam jej linka gdzie może taką kupić :-)

Szkoła

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 539 (593)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…