Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#68915

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dorobiłam się przyjaciela. Rok temu przypałętał się nieproszony i zamieszkał w moim organizmie. Ma na imię Rak, zdrobniale Sku*wiel. Ogólnie to co zrobić, łamać się ponownie nie będę bo jeszcze sporo życia mam w planach. Jednak stwierdzam czasami, że od choroby gorsi są ludzie, chwilami aż chce się ich potraktować glanem prosto między oczy...

Staram się dalej studiować, za rok skończę kolejny kierunek. Mam przyznany tryb indywidualny a i wykładowcy idą mi bardzo na rękę. To, co inni zaliczają w ciągu semestru (kolokwia, wejściówki, egzaminy), ja muszę zaliczyć w jeden/dwa tygodnie, często obiecując, że poniżej oceny 4,5 nie spadnę. Z ludźmi z kierunku prawie w ogóle się nie znamy i nie widujemy, bo nawet nie mamy okazji. Później dochodzą do mnie słuchy, że mój kierunek się bulwersuje bo za co ja mam te dobre oceny skoro na zajęcia nie chodzę? Że nepotyzm, że pewnie pod stół włażę w zamian za dobre oceny (rajuśku, w takim przypadku muszę być mistrzynią lodzików), że płacę za wpisy, a już na pewno zapłaciłam za przyznanie trybu indywidualnego.

Gdy starościna (jedyna osoba z kierunku poinformowana o mojej sytuacji) stanęła raz w mojej obronie i jej się wymsknęło, że mam raka, więc mam prawo do indywidualnego i pracuję równie ciężko, co oni to stwierdzili, że kłamię, że jak to bo przecież mam włosy! Obecnie rzeczywiście moje odrosły, ale był taki okres, że nosiłam perukę. Ale pamiętacie: każdy, kto ma włosy nie ma absolutnego prawa mieć raka! No ani się ważcie chorować! Nie i już!

Sama się utrzymuję. Mieszkanie kosztuje, jedzenie kosztuje, o lekach nawet nie wspomnę. Mam rentę, ale to trochę mało, więc płakać nie będę, tylko rękawy podwinąć i do roboty. Ktoś z kierunku dowiedział się, że pracuję i od razu wielkie halo! Bo jak to tak! Powinnam w szpitalu zdychać, skoro taka wielce chora jestem, a ja jeszcze śmiem pracować!

Nie wytrzymali i poleźli do wszystkich naszych wykładowców z pretensjami o moje oceny i z kategorycznym wymogiem, by mi je obniżyć a później do dziekana naskarżyć, że indywidualny wykorzystuję po to by pracować, że mój wniosek to jedna wielka ściema, a zaświadczenie od onkologa podrobiłam.

Najlepsze na koniec: na dowód tego przynieśli pieczątkę lekarską, którą na własną rękę zamówili z alledrogo. Dane do pieczątki skopiowali ze zwolnienia lekarskiego, które jakiś lekarz komuś tam wcześniej wystawił.
Co zrobił dziekan? Złożył zawiadomienie na policję i do lekarza, którego pieczątka była skopiowana.

Zaczął się nowy rok akademicki. Ach, aż mi się Sku*wiel raduje na myśl o nowych przygodach!

uczelnia

Skomentuj (46) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 693 (759)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…