Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#68971

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia kolonijna przypomniała mi moje przeboje jako opiekunki.

W czasach studenckich ubzdurałam sobie, że wyjazd jako opiekunka na wakacje to super sprawa - zobaczę morze, a i jakieś grosze (niestety dosłownie grosze) wpadną do kieszeni.

Piekielność 1 czyli zderzenie opowieści z rzeczywistością.

Organizator podwozi mnie i jeszcze jedną opiekunkę na pociąg, przy okazji tłumacząc (dopiero wtedy), że chciałby m.in. aby dzieci miały jakieś pogadanki i programy o agresji, rozładowywaniu stresu itp, bo to fajne dzieci! Dla mnie problemu nie ma. Gorzej gdy po poznaniu dzieciaków i rodziców okazało się czemu taki pomysł - każde jedno z nich to tzw. "trudna młodzież" z patologicznych rodzin, którym to gmina funduje wakacje - o czym nikt wcześniej nie wspomniał.

Piekielność 2 czyli latawice.

Jak to na koloniach bywa tak i tak organizowana była w szkole - ta konkretna w nadmorskiej miejscowości. Wraz z innymi opiekunami mieliśmy notoryczny problem z miejscowymi chłopcami w wieku 18-20 lat, którzy podchodzili pod szkołę, rzucali kamieniami w okna wołając dziewczyny na imprezkę.
Dziewczyny lat 13-14, zmalowane tak, że ja wówczas z moją 20-tką na karku brana byłam za ich młodszą koleżankę.

Jak się okazało pannice podczas spacerów po plaży przydybały sobie kolegów i myślały, że się wyrwą nocą. Po telefonie do matki jednej z nich usłyszałyśmy "no ja wiem, że z niej straszna latawica i ugania się za chłopcami". Przypominam TRZYNASTOLATKA.

Jednak zabiła mnie opowieść dyrektorki kolonii, o turnusie, który miał miejsce rok wcześniej. Przyłapano bowiem 13-latkę na seksie w toalecie. No i wiadomo panika - raz, że niedopilnowanie, dwa że w przypadku ewentualnej ciąży alimenty płaci opiekun. Telefon do matki, a ta najspokojniej w świecie "pani się nie martwi, ona ma spiralę". No bo przecież łatwiej założyć spiralę niż wychować.

Piekielność 3 czyli przystosowanie do życia w rodzinie.

W gruncie rzeczy fajne dzieciaki się nam trafiły. Część z nich to po prostu niedopilnowane smyki - np 3 rodzeństwa wychowywana przez babcię, bo matka poszła balować dalej i płodzić inne dzieci. Albo taka dziewczynka z siostrą, która jakby nigdy nic opowiada "bo wie pani, moja siostra jest po innym tacie, dwaj bracia po innym, a najstarszy ma jeszcze innego tatę"... Gorzej jeśli chodzi o ich rodziców i sposób wychowania.

W mojej grupie miałam m.in. dwóch braci w wieku 11 i 8 lat. Młodszy miał niesamowity problem z agresją. Dziecko nie potrafiło nawiązać normalnych relacji - gdy ktoś go obraził, popchnął itp., od razu wybuchał w sposób niekontrolowany i niepohamowany - rzucał się na napastnika, klnąc na niego siarczyście. Gdy udało się go uspokoić, wiedział, że to złe, że nie powinien się tak zachowywać, że jak się zdenerwuje albo ktoś go zdenerwuje, to powinien powiedzieć pani, a nie walić pięściami i kopać... do następnego razu gdy sytuacja się powtarzała.

Z owymi braćmi wyszła kiedyś bardzo "ciekawa" sytuacja. Do grupy podpięto nam 14-letniego chłopca, którego rodzice kumplowali się z organizatorem i w ramach darmochy miał z nami połazić. Typowy maminsynek i skarżypyta, którego każdy miał dość - zwłaszcza opiekunowie. Pewnego dnia przybiega do nas zapłakany, że chłopcy w pokoju pokazują sobie porno na telefonie. Owy felerny telefon należał do starszego z wspomnianych braci. Dyrektorka wzięła go na rozmowę bo sprawa była już zbyt poważna. Jak to stwierdziła "sku*?/!ństwo z oczu patrzy" - autentycznie dzieciak miał spojrzenie Omena.

No i młody rzecze jej tak, że on to się na seksie zna, ale nie chce pokazywać młodszemu bratu co i jak, bo mały ma jeszcze czas (11-latek o 8-latku). Zdębiałyśmy. O sprawie zostali powiadomieni rodzice, a telefon zarekwirowany. No i dzwonią nieszczęśni rodzice z mordą, żeby natychmiast oddać telefon ich synowi bo muszą mieć z nim kontakt! Tłumaczę im jakie problemy pojawiają się z chłopcami, że jeśli tak dalej pójdzie to dzieciaki wrócą do domu, a za darmową kolonię niestety będą musieli zapłacić. Niestety do tych ludzi nic nie docierało - ich dzieci są cudowne, ja głupia pinda, a co do młodszego to oni wiedzą, że jest agresywny, ale oni dbają o dzieci nawet im kuratora załatwili. Ja kuratora nie miałam - widać rodzice o mnie nie dbali. Na szczęście jakoś udało się dotrwać do końca kolonii bez większych incydentów. Mam tylko nadzieję, że mimo nie najlepszego startu gagatki te wyrosły na fajnych nastolatków, a nie skończyli w kryminale na co wskazywały wszystkie znaki na niebie i ziemi.

kolonia

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 224 (302)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…