Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#68982

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Trafiliśmy z brygadą montażową do maleńkiej popegeerowskiej osady w Podlaskiem, gdzie droga się kończyła. Dalej dookoła był poligon i zakaz wstępu. Istny koniec świata i obyczaje tubylców temu dorównujące. Rozwój cywilizacyjny niektórych – bez urazy – zatrzymał się w latach 50-tych XX wieku.

Przy rozładunku sprzętu i materiałów, asystowało nam pół społeczności oglądając wszystko z niekłamanym zachwytem. Po rozplanowaniu zadań, każdy z moich „orłów” udał się na wskazane rubieże wyjściowe i rozpoczęli natarcie remontowe. Zauważyłem, że społeczność aktywnie kibicuje w grupkach 2-3 osobowych wszystkim naszym czynnościom. Dopóki był spokój nie interweniowałem, a skoro mieliśmy tu spędzić 3 tygodnie, to warto było mieć ich po swojej stronie.
Zadzierzgnięte nici sympatii były systematycznie i starannie podsycane przy spożywaniu „rozmownej wody” na wieczornych ogniskach. Na szczęście tylko wówczas, bo gdyby to się przeciągnęło do godzin pracy to pewnie niejeden z „orłów” osiadłby tam z rozkoszą na stałe. Poniżej anegdotki z owego montażu.

1.Fabian zwany Ropuchem miał nadzór nad rurą miedzianą fi 15 w sporej ilości. Od pierwszej chwili zyskał grupkę wiernych adoratorów, którzy nie przeszkadzając mu w pracy chodzili za nim krok w krok bajerując o „d*pie Maryni” calutki dzień. Któregoś razu jeden z nich - pan Władek – uprzednio rozejrzawszy się bacznie czy aby Kerownika nie ma w pobliżu – konfidencjonalnym szeptem zapytał:

- Fabian, a tej rurki błyszczącej to nie masz trochu za dużo?
- A na ci ci? – spytał.
- A no aparaturkę do bimbru by my zbudowali.

Ropuch wyczuł korupcyjną propozycję, ale nie z nim takie numery. Nie na tak mizerną skalę. Przy negocjacjach o „opylenie” n.p. wagonu cementu byłby pierwszy, ale te biedne kilka metrów rurki to nie jego skala.
Z drugiej strony zachodziła obawa, że tubylcy sami sobie podbiorą, a on nie zdoła się rozliczyć. Wieloletnie doświadczenie budowlańca pozwoliło wybrnąć z tego problemu.

- Widzisz, Władek nie da rady! Ta rura jest skażona chemicznie. Jak puścisz przez nią zacier to nawet nie wypijesz – taki syf się robi! Jeden już próbował i musiał wylać pół beczki.
Władek oniemiał. Pokręcił głową z niedowierzaniem i wyszeptał.
- Rany boskie... pół beczki.

2. Brygada wiertaczy Koklusz i Django otoczona wianuszkiem wielbicieli rozpakowała swój najlepszy sprzęt – superhiper-extramega dużą wiertarę do betonu. Sprzęt rzeczywiście niezawodny i wyposażony prawie jak łazik marsjański. Przez tłum przeszła fala westchnień. Moje orły poczuły się jak mityczni herosi, wkraczający w glorii chwały na podbite tereny. Szybciutko sprzęt podłączyli, drabinę ustawili żeby korzystając z oniemienia tłuszczy, dodatkowo się dowartościować przy wierceniu. Koklusz wskoczył na drabinę, Django ją trzyma, tubylcy wstrzymują oddech. A tu nic się nie dzieje.
Django z góry półgębkiem żeby tylko Koklusz go usłyszał:

- Ty, kuffa, nie działa.
Koklusz podobnie odpowiada.
- No. Teraz sobie przypomniałem. Kabelek pod uchwytem się ułamał i zapomniałem naprawić. Poruszaj nim, to powinna zaskoczyć.

Django z nonszalancką miną pozoruje poszukiwanie wzrokiem odpowiedniego miejsca na ścianie do wykonania otworu, ale lewą ręką aktywnie kręci kabelkiem i szuka styku. Żaden nie daje po sobie poznać, że coś nie idzie zgodnie z planem.
Jest! Ruszyła. Co prawda przerywa czasami, ale te momenty chłopaki wypełniają aktywną pozoracją typu: nie będę wiercił za dużo na raz, bo zakurzę całe pomieszczenie...

Po wywierceniu jednego otworu tak się przypadkiem złożyło, że zrobili sobie przerwę śniadaniową, a to już był banał dla tubylców i poszli sobie do innej ekipy.
Przed odejściem jeszcze jeden z miejscowych wziął wiertarkę do ręki i spróbował włączyć. Oczywiście bez skutku. Podsumował z westchnieniem:
- Patrz pan jaki to sprzęt zmyślny teraz produkują. Nawet jak ukradniesz to nie skorzystasz...

Od tych zdarzeń rura miedziana i elektronarzędzia mogły bezpiecznie leżeć na budowie bez nadzoru. Nic nie zginęło.

P.S. Chciałbym być dobrze zrozumiany: nie sugeruję żądzy przywłaszczenia mienia przez kogokolwiek z tubylców, lecz wieloletnie doświadczenie budowlane jest okrutne. Okazja czyni złodzieja. Nie stwarzaj okazji. Będziesz spał spokojnie.

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 515 (573)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…