Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#69351

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ostatnimi czasy mam pecha do niedzielnych rowerzystów. Nie wiem czy zostałem przeklęty, czy jakieś fatum na mnie padło, ale trzy piekielne sytuacje z cyklistami od początku tego tygodnia muszą coś znaczyć.

Poniedziałek. Idę chodnikiem, niecały metr szerokości, zaraz obok mnie rzadko uczęszczana ulica. Nagle zza siebie słyszę pełne wyrzutu "Jadę!". Kulturalnie ustąpiłem miejsca, a w zamian usłyszałem: "Święta krowa. Normalni ludzie muszą się męczyć żeby przejechać.". Chciałem powiedzieć coś o przepisach, dzwonku rowerowym, lub chociaż kulturze osobistej, niestety tej pani bardzo się spieszyło.

Wtorek. Przechadzam się parkiem. Chodnik ma około dwóch metrów szerokości, zaraz obok niego znajduje się ścieżka rowerowa. Mój spacer przerwały dość mocny ból w lewej ręce i soczysta ku**a chłopaka, który zahaczył mnie kierownicą. Niekulturalnie przerwałem jego litanię na temat mojej nieumiejętności poruszania się po chodniku i zapytałem czemu nie jechał po ścieżce rowerowej, która jest zaraz obok. Bo chodnik jest szerszy...

Czwartek. Jadę samochodem jednopasmową drogą ekspresową, gdy nagle stop. Auta przede mną jadą maksymalnie 10 km/h. Przeszkodą okazał się dziadek jadący środkiem pasa na rozpadającym się Wigry 3.

Mam nadzieję, że nie dopadnie mnie podobna klątwa związana z kierowcami samochodów (a co gorsza tirów), bo w najgorszym przypadku zostanie ze mnie mokra plama :D

rowerzyści

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 234 (302)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…