Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#69508

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja mama jest osobą głęboko wierzącą. Nie od święta, nie powierzchownie, tylko z prawdziwego zdarzenia, do tego o poglądach mocno radykalnych. Jest na rencie, pieniędzy ma mało, ale sobie radzi.

Mieszkam w Niemczech, jednak staram się jej pomagać, jeśli mogę. Jestem uczennicą, do tego pracuję, jednak na rękę dostaję poniżej 500 Euro, z tego muszę się utrzymać, ale nie narzekam. (Jeśli ktoś się orientuje, co to jest Ausbildung, wie, o czym mówię i jak ciężko jest z zarobkami).

Wiedziałam, że moja mama interesuje się zdrową żywnością, więc postanowiłam jej zrobić niespodziankę. Odkładałam przez kilka miesięcy co mogłam, choć było ciężko. Wielokrotnie rezygnowałam z wielu rzeczy, ale nie uskarżałam się, bo nie mogłam się doczekać radości mojej mamy. W końcu zabrałam wszystko, co zaoszczędziłam i udałam się do sklepu ze zdrową żywnością. Nakupowałam różnych cudów: sól w kryształach z Himalajów, dziki ryż, kakao w całych ziarnach, różne ziarna, syropy i cuda niewidy. Wszystko rzeczy, których albo nigdy nie widziała, albo na które nie mogła sobie pozwolić.

Wiadomo, jakie są ceny takich produktów, do tego z certyfikatem BIO. Ponadto poświęciłam wiele godzin, by wszystko ponumerować, wypisać i przetłumaczyć składniki na język polski, poszukałam w internecie różnych możliwości spożycia. Słowem, włożyłam w to całe serce.

Chciałam poczekać do Bożego Narodzenia i zrobić z tego prezent, ale zmieniłam zdanie i postanowiłam dać jej wszystko podczas ostatniej wizyty, jakiś tydzień temu. Mama oczywiście zachwycona, ja cieszyłam się, że będzie miała jakiś czas coś dobrego do jedzenia, że spróbuje rzeczy, o których do tej pory mogła co najwyżej pomarzyć.

Wróciłam do siebie, dobry nastrój trwał w najlepsze.

Dwa dni temu temu otrzymałam telefon od mamy. Cała w skowronkach opowiedziała mi, że przyszła do niej bratowa (kiedyś o niej pisałam, kobieta, która całe życie żyje na zasiłkach, do tego ponad stan), narzekała na brak pieniędzy, brak pracy dla ludzi z jej wykształceniem, że nie ma za co jedzenia na obiad kupić.

I wiecie, co zrobiła moja mama? Lekką ręką oddała jej WSZYSTKO, co jej kupiłam. Ignorując wysiłek, jaki włożyłam w wielomiesięczne oszczędzanie, opisywanie, tłumaczenie. Bo bratowa potrzebuje pomocy, a ksiądz w Kościele mówił, że trzeba pomagać, a ona OTRZYMA ZA TO NAGRODĘ W NIEBIE.

Różne rzeczy przeżyłam, ale tym razem ogarnął mnie taki żal i bezsilność, że po prostu klapnęłam na kanapę i przeryczałam cały wieczór.

Moja mama doskonale zdawała sobie sprawę z wartości prezentu, bo zapytała i chociaż nie podałam dokładnej ceny, dałam do zrozumienia, że tani nie był. Kilkadziesiąt stron tekstu też nie pisze się samo.

Ciotka jest osobą w rodzinie znaną, więc nie ma tu mowy o zamydleniu oczu. Po prostu mama postanowiła po raz kolejny zignorować zdrowy rozsądek i wesprzeć pasożyta.
Gdyby mama oddała te rzeczy naprawdę potrzebującej osobie, nie powiedziałabym ani słowa.

Nie krytykuję też wiary samej w sobie, daleko mi do tego. Jeśli jednak uczucia córki są dla niej mniej ważne od tego typu zachowań, to coś jest bardzo nie na miejscu. Nie robiłam też jej wyrzutów, nawet tego nie skomentowałam, bo wiem, że nie miałoby to żadnego sensu.

Skomentuj (42) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 432 (636)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…