Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#69574

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jutro (a raczej już dziś, już po północy) mamy dzień wolny od pracy, a że Polacy są jacy są - spora część narodu wykorzystuje dzisiejszy wieczór na spożywanie alkoholu tak, żeby następny dzień 'odchorować', a w czwartek znów pojawić się w pracy.

Wracając przed chwilą do domu, trafiłem na przedstawicieli powyższej grupy.

Jako że było już po 23, w moim mieście wyłączono całą sygnalizację świetlną, czyli światła dla samochodów to mrugające żółte, piesi nie mają żadnych. Teoretycznie więc każdy pieszy, przed wejściem na pasy, powinien kilka razy dobrze się rozejrzeć, żeby nie wpaść pod czyjeś koła - późno, ciemno, nie zawsze latarnie działają, nie zawsze człowieka widać, o nieszczęście łatwo.

Droga 'przelotowa' przez miasto, dwa pasy w każdą stronę, na środku pas zieleni - dość często spotykany układ. Jak wyglądają przejścia, spora część pewnie wie - jedne przez jezdnię w jednym kierunku, drugie przez drugą jezdnię, na środku kawałek chodnika do zatrzymania się i oczekiwania na zielone.

Przechodząc do samej sytuacji - z daleka widziałem trójkę naszych bohaterów: ona, on i psies. Psies brązowawy, wyglądem przypomina buldoga. On ciemny, idzie jakby odbijał się od niewidzialnych ścian. Ona ubrana na czarno, stara się podążać pewnym krokiem, wyraźnie niezadowolona z faktu posiadania ludzkiego towarzysza - coś do niego pokrzykuje, macha rękami. Czyli pijana dwójka i pies.

Nasza niezbyt wesoła gromadka postanowiła przejść na drugą stronę drogi, korzystając z wyżej opisanych pasów. Weszli na pierwsze, nie rozglądnęli się, nadjeżdżający samochód musiał dość mocno hamować. Przeszli, weszli na drugie - prosto pod koła ciężarówki, która ledwo ich ominęła. Kolejny samochód, osobówka, musiała się zatrzymać z piskiem opon, żeby w nich nie wjechać - po prostu nie było ich widać, wszyscy w ciemnych kolorach, latarnia z tamtej strony ulicy nie świeciła.

Przeprawę zakończyli sukcesem, odeszli w bliżej nieokreślonym kierunku.

I teraz nie wiem, czy alkohol tylko ogłupia, czy jeszcze sporo szczęścia w nieszczęściu zapewnia - mogli wpaść pod samochód trzy razy na kilkunastu metrach, z czego dwa potrącenia mogłyby się skończyć ich śmiercią, gdyby deszcz spadł pół godziny wcześniej - czyli akurat wtedy, kiedy sytuacja miała miejsce.

Alkohol nie zwalnia z myślenia, przestrzegajcie 'mniej odpornych' znajomych, bo wy zapewne o tym wiecie.


Przepraszam, że się tak rozpisałem, bo można to było napisać w dwóch krótkich akapitach, ale ostatnio pojawiają się głównie dość zwięźle napisane historie - za jedną rozwleczoną chyba mnie nie zlinczujecie ;)

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 26 (184)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…