Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#70018

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie wiem, czy to piekielność, czy już proza życia.

Byłem jakiś czas temu w podróży służbowej. Wracałem samolotem do Warszawy, z niej zaś pociągiem do rodzinnego miasta. Pociąg z numerowanymi miejscami, więc nie mógłbym przesiąść się w inny, a do tego nieco ponad godzinę od dolotu. No ale przecież zdążę, nie?

No niestety, samolot wylądował z opóźnieniem, bagaż wyładowywali nieznośnie wolno, przegapiłem pociąg miejski. Trudno, lecimy na postój taksówek.

Taksówkarza poprosiłem grzecznie, żeby wbił gaz do dechy, bo mi pociąg zwieje. Po drodze poinformowałem go również, że będzie mi potrzebny paragon do rozliczenia kosztów taksówki w ramach podróży służbowej. Pan złotówa faktycznie docisnął samochód, przekroczył prędkość o 20km/h i tak oto na dworzec dojechaliśmy z kwadransem w zapasie.

W tym momencie facet wyskoczył ze swojego rumaka jak oparzony, podniósł maskę i zaczął coś grzebać. Wyszedłem za nim pytając, czy coś jest nie tak - okazało się, że "przepalił się" bezpiecznik od taksometru. Trzeba będzie pisać. A skoro trzeba pisać, to... panie złoty, jak tu przekraczam, ryzykuję dla pana złotego mandat, to ile piszemy?

Zrobiłem szybki rachunek sumienia - moja firma za ten wyjazd nie płaci, płaci oddział, który do nas projekt przerzuca, a oni swoim pracownikom płacą na wyjazdu służbowe takie pieniądze, że tych kilka złotych zaginie w mrokach dziejów, do tego nie mam czasu się kłócić, a już na pewno nie mam czasu czekać na policję. Werdykt? A pisz pan co chcesz, byle by się mieściło w granicach zdrowego rozsądku.

Pan złotówa był rozsądny - dobił sobie raptem 11 zł. Jakieś 1/3 rachunku.

Dziś, natomiast, przypomniał mi tę historię facet w innym kraju, podczas mojej innej podróży służbowej. Z lotniska, według map, jest jakieś 20-25 km do hotelu, w którym jestem. Według faceta, który mnie tu odstawił, jest jakieś 40-45. Według recepcjonisty, normalna opłata z lotniska w tę okolicę to jakieś 50 euro. Według pana taksówkarza 100.

I to nie chodzi o to, że mi się stała jakaś krzywda. Ja to rozliczę w kosztach podróży i mi nie ubędzie. Firmie, która za to płaci, też - to nie są dla nich nawet drobne na waciki, przy skali projektu, którym się zajmujemy. Gorzej, jakby trafiło na jakiegoś biednego turystę, który nie zna języka, nie wie jak walczyć o swoje, i właśnie, powiedzmy, 1/10 jego budżetu na zwiedzanie poszła szukać panien lekkich obyczajów, bo tutejszy taksiarz dorabia na naiwności obcokrajowców.

zagranica taksówka

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 247 (317)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…