Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#70101

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W zeszłym tygodniu, w przerwie między wykładami, musiałam podskoczyć do pracy podpisać rachunek do zlecenia. Będąc w biegu, szybko zerknęłam na rachunek i pogrubiona kwota wyglądała jak kwota netto, którą sama sobie wyliczyłam. No, może była niższa o kilka złotych, ale przecież księgową nie jestem i aż tak dobrze się na liczeniu wynagrodzenia nie znam. Jako że mi się to na pierwszy rzut oka zgadzało - sprawę lekko olałam.

Coś jednak mnie tknęło i następnego dnia rano, jak chowałam swoją kopię rachunku do segregatora, zerknęłam nieco dokładniej na rachunek... Okazało się, że pogrubiona kwota jest kwotą brutto, a nie netto i od kwoty, która faktycznie ma mi być wypłacona jest wyższa o 200 zł. W pracy sprawdzone skany, maile - no jak byk powinnam dostać 200 zł więcej, a że był to weekend, biuro zamknięte, to za dużo nie da się zrobić. W niedzielę został napisany mail do księgowości, żeby wyjaśnić, co jest nie tak.

Wczoraj dostaję telefon - biegiem podpisać nowy rachunek, księgowa się w tamtym pomyliła. No to lecę, sprawdzam nowy rachunek kilka razy - wszystko się zgadza - i podpisuję. Przy okazji dowiaduję się, że wypłaty dziś (czyli wczoraj) nie dostanę, bo:
- księgowa ten rachunek musi mieć w ręce, nie może być skan (co z tego, że do wczoraj mam na umowie zapisany termin płatności);
- może, MOŻE (!) przed świętami puści kolejne przelewy i wtedy dostanę swoją kasę;
- co z tego, że ona się pomyliła przy wyliczaniu wypłaty…;
- nie, nie może mi tej różnicy dosłać kolejnym przelewem lub z kolejną wypłatą.

I nikogo nie obchodzi, że idą święta, są większe wydatki, trzeba swoje opłaty uregulować... Przelew MOŻE wyjdzie przed świętami.

A do tego czasu będę zjadać tynk ze ścian, a do pracy chodzić 30 km pieszo, bo wody do auta nie wleję.

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 154 (260)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…