Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#70228

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W chwili obecnej znajduję się w szpitalu i piszę ze szpitalnego łóżka, już po operacji (co jest dość ważne bo mimo wszystko wypoczęta nie jestem, ale spać też nie chce). Kolejną ważną sprawą jest to że jestem osobą nie wyznającą ŻADNEJ religii (dlaczego nie mówię, że jestem po prostu niewierząca dowiecie się za chwilkę).

Leżę sobie spokojnie i rozmawiam z dziadkiem przez telefon kiedy nagle wchodzi mi do pokoju ksiądz (w tej chwili jestem sama bo 2 kobiety z którymi leżałam na tej samej sali wyszły dzisiaj). Mówię dziadkowie żeby chwilę poczekał, mówię księdzu dzień dobry, na co on patrząc się na mnie dziwnie powiedział oczywiście "szczęść boże". Powiedział, że przyszedł żebym mogła komunie przyjąć. Grzecznie podziękowałam i chciałam wrócić do rozmowy. Przytoczę teraz dialogi. Oczywiście nie słowo w słowo ale chodzi o to samo.
Ksiądz: a dlaczego?
Ja: bo jestem osobą niewierzący
K: ależ jest pani wierząca! Leży pani w szpitalu i wierzy w umiejętności lekarzy!
J: ale nie wyznaje żadnej religii
K: ale została pani ochrzczona! Robi pani sobie wielką krzywdę!
J: za pół roku dokonuje aktu apostazji
K: niech pani tego nie robi!
J: a to dlaczego? Sama podjęłam taką decyzję
K: Niech pani sie tak do mnie nie zwraca! (?) Jezus panią ukara za to co zrobiła pani ze swoją wiarą! Będę się za panią modlić i odprawie mszę w pani intencji!


Wróciłam do rozmowy dopiero jak mnie pobłogosławił i wyszedł, że względu na szacunek do niego, pomimo, że on mi go nie okazał.

Powiedzcie mi jak to jest że cała obsługa szpitalna jest taka miła (ba! nawet na jedzenie nie narzekam ;]) a przyjdzie jeden ksiądz i niszczy mi humor 7h po operacji (2h po całkowitym wybudzeniu się z narkozy)?

ksieza

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -1 (139)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…